W zespole Valenciennes FC Lukas Klemenz nie zrobił furory i występował w rezerwach. Powrót do Polski traktuje jako szanse na rozwój, poprzez zdobycie doświadczenia. - Fajnie jest przyjść z rezerw Valenciennes do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, bo regularna gra pozwoli mi zrobić postęp, dlatego chcę występować w Koronie jak najwięcej. Dzięki temu będę mógł grać w młodzieżowej reprezentacji Polski i też pod tym kątem rozpatrywałem swój powrót - tłumaczy.
[ad=rectangle]
Swój debiut w T-ME z pewnością zapamięta do końca życia. Choć ostatecznie Korona zdobyła cenny punkt, to kto wie czy rezultat nie byłby jeszcze lepszy, gdyby nie jego czerwona kartka. - W Zabrzu jedna z żółtych kartek nich była niepotrzebna. Moje zachowanie spowodowało jednak, że pan sędzia Gil mógł mi ją pokazać. 19-latek rozegrał w barwach kieleckiego zespołu trzy spotkania i w każdym otrzymywał karę indywidualną. Klemenz wie, że musi nad tym mocno popracować, tym bardziej, że w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała ostrej gry nie zabraknie. - Muszę sprowadzić agresję na niższy poziom. Gram jednak na takiej pozycji, na której łatwo łapać kartki.
Wychowanek Sparty Prudnik cieszy się, że może występować obok Vlastimira Jovanovicia. - Mam się od kogo tutaj uczyć i na każdym treningu tak ja, jak i cała drużyna robimy postępy - stwierdził. Nieoczekiwanie to on, a nie bardziej ograny Aleksandrs Fertovs, wychodzi w pierwszym składzie. Nie oznacza to jednak, że może czuć się w stu procentach pewnym. - Na każdym treningu muszę walczyć o miejsce w składzie. To nie jest tak, że trener powiedział mi przed meczem z Górnikiem, że będę grał w każdym spotkaniu.
W obliczu nieobecności Radka Dejmka, Ryszard Tarasiewicz musi dokonać zmiany w formacji obronnej. Jednym z wariantów jest ustawienie na stoperze właśnie Lukasa Klemenza. - Nie byłoby z tym żadnego problemu, ponieważ w Valenciennes grałem już na tej pozycji. Jest to jedna z opcji trenera, ale to on ustala skład i decyzja należy do niego - zakończył.