Piotr Malarczyk: Straciliśmy dwa punkty
Korona Kielce długo prowadziła w Bielsku-Białej, ale po golu straconym w ostatnich minutach podopieczni Ryszarda Tarasiewicza musieli zadowolić się remisem.
W drugiej połowie kielczanie rzadko gościli pod bramką Michala Peskovicia. Na boisku wyraźnie dominowali bielszczanie, a spowodowane było to cofnięciem się gości do defensywy. - Tak wyszło z przebiegu meczu, nie powinniśmy się aż tak głęboko cofać. Mimo tego potrafiliśmy się dobrze i konsekwentnie bronić. Trochę nam zabrakło, żeby wywieźć z Bielska trzy punkty - przyznał Malarczyk.
Z kolei Górale zdecydowali się na grę skrzydłami i wrzucali dużo piłek w pole karne. - Podbeskidzie stwarzało zagrożenie z długich piłek i stałych fragmentów. Wtedy jest zawsze zamieszanie, kiedy jest szesnastu ludzi w polu karnym, to wiadomo, że piłka może się odbić. Raczej dobrze się broniliśmy, nie było takich sytuacji, by Podbeskidzie miało czystą pozycję strzelecką, czy nas ratowało szczęście. Uważam, że nie do końca jest to sprawiedliwy wynik - stwierdził defensor Korony.
Wyrównującego gola dla Podbeskidzia zdobył Maciej Korzym, który wykorzystał błąd golkipera Vytautasa Cerniauskasa, który po wypiąstkowaniu piłki nie zdążył cofnąć się do bramki. Napastnik Górali przelobował go strzałem głową z 14. metra. - Trudno na gorąco analizować tę sytuację. Na pewno było tam kilka czynników, które spowodowały utratę bramki. Nie obwiniałbym bramkarza za stratę gola, było kilka czynników, że mogliśmy się zachować lepiej - zakończył Malarczyk.
Leszek Ojrzyński: Gra taka, jak w drugiej połowie jest moim marzeniem