Sąd w Szczecinie rozpatruje wniosek o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej Floty Świnoujście. Został złożony jeszcze w sierpniu przed walnym zgromadzeniem, podczas którego doszło do rewolucji we władzach klubu. Wniosek przygotował stary zarząd, czyli ten, który skompromitował się próbą sprzedania licencji do Rzeszowa. Nowy uzupełnił go i złożył w poprawionej wersji, by nie brać odpowiedzialności za długi poprzedników.
[ad=rectangle]
Flota Świnoujście nie została wycofana przez ten czas z I ligi. Przeszła przez perypetie z inwestorami, ale generalnie jej kondycja finansowa nie poprawiła się. Nie ma szans na dofinansowanie z budżetu miasta, a sponsorzy nie garną się do współpracy. Dług klubu to obecnie ponad 1,5 miliona złotych. Na liście wierzycieli jest około 100 podmiotów, a główni to firma ochroniarska, przewoźnik, członkowie starego zarządu i biznesmen Jerzy Woźniak.
I właśnie Woźniak jest nadzieją, że klub przetrwa. Spółka, w której jest właścicielem większości udziałów, ma przejąć drużynę. Biznesmen ściągnął do Świnoujścia trenera, nowych zawodników, a także pomógł zorganizować pierwszą imprezę masową - mecz z Olimpią Grudziądz.
Aby przejęcie zespołu zostało sfinalizowane Woźniak musi podpisać ugody z wierzycielami. Biznesmen złożył propozycje rozłożenia długu na 24 raty. Problem w tym, że formalnie nie przedstawił jeszcze porozumień, a czas nagli. Dlatego też wniosek o upadłość likwidacyjną nie został wycofany, a klub otrzymał nadzorcę sądowego.
W czwartek w sądzie gospodarczym w Szczecinie stawił się Woźniak, a także przedstawiciele stowarzyszenia z prezes Małgorzatą Dorosz na czele. Obie strony zaprezentowały sytuację, a na wniosek Dorosz sąd zgodził się przesunąć decyzję o przynajmniej dwa tygodnie. To czas, w którym Woźniak może dogadać się z wierzycielami. Jeżeli tak się stanie, to przejmie drużynę, a sąd prawdopodobnie zmieni upadłość likwidacyjną w układową.
Dla bieżącego funkcjonowania Floty Świnoujście oznacza to, że rozegra dwa nadchodzące mecze z GKS-em Katowice i Dolcanem Ząbki. Pierwszy z nich, w sobotę, o 17:00 na Górnym Śląsku. Następnie powróci zagrożenie, że I-ligowiec zniknie z piłkarskiej mapy Polski.