Lechitów kuszą pojedynki z Makaayem

Przed piłkarzami Lecha Poznań ostatni, ale zarazem najważniejszy, mecz w tym roku. Podopieczni Franciszka Smudy rywalizować będą w Rotterdamie z Feyenoordem, a stawką dla lechitów jest awans do kolejnej rundy Pucharu UEFA. Poznaniacy do Holandii udają się w bojowych nastrojach z wiarą w końcowy sukces. Mimo iż Feyenoord spisuje się słabo Lech ma spory respekt dla rywala. - Jest to bardzo dobry i znany zespół. Trzeba ich szanować niezależnie od osiąganych wyników - mówi Ivan Djurdjević.

Mimo iż Lech w dotychczasowych trzech meczach zdobył tylko dwa punkty ma spore szanse na wyjście z grupy. - Dwubramkowe zwycięstwo daje nam pewny awans, ale może tak się zdarzyć, że wygramy jedną bramką i będziemy w następnej rundzie. Dlatego od początku nie będzie hurraataków, aby nie nadziać się na groźną kontrę - mówi Bartosz Bosacki. W przypadku zwycięstwa jedną bramką Kolejorz będzie musiał nasłuchiwać wieści z Hiszpanii, gdzie Deportivo La Coruna zmierzy się z AS Nancy. - Jedziemy wygrać ten mecz. Musimy zagrać mądrze, aby nie stracić bramki i strzelić. Myślę, że jednobramkowe zwycięstwo nam wystarczy - uważa Ivan Djurdjević.

Feyenoord w tym sezonie spisuje się bardzo słabo i nie ma już żadnych szans na awans do kolejnej rundy. Mimo tego lechici nie lekceważą rywala. - Piłkarze Feyenoordu będą chcieli pokazać się przed własną publicznością i zakończyć rozgrywki dobrym wynikiem, bo ten sezon maja nieudany - dodaje Bosacki, a wtóruje mu Grzegorz Wojtkowiak. - Feyenoordowi trochę nie idzie, ale jest to dobra drużyna. Czeka nas ciężki mecz, ale musimy go wygrać. Jesteśmy nastawieni bardzo pozytywnie - mówi.

W polskich mediach trwają spekulacje czy Feyenoord zagra w najsilniejszym składzie, bowiem ma on w perspektywie bardzo ważny mecz ligowy z PSV Eindhoven. Lechici nie przywiązują do tego jednak większej wagi. - Gramy z Feyenoordem i obojętnie kto wyjdzie na boisko to trzeba podejść do meczu skoncentrowanym, z szacunkiem dla przeciwnika i wolą zwycięstwa. Jeśli tak wyjdziemy na spotkanie, to mamy umiejętności, żeby ich pokonać. Być może zagrają zawodnicy, którzy mieli mniej szans na grę i będą chcieli pokazać się trenerowi - twierdzi Bosacki. Dla Djurdjevicia również nie ma znaczenia kto wystąpi w barwach rywali, choć przyznał, że kuszą go pojedynki z najlepszymi. - Dla nas jest obojętne kto zagra w Feyenoordzie. Drugi skład jest jeszcze gorszy, bo będzie chciał się pokazać. Ja bym wolał grać przeciwko najsilniejszym i zmierzyć się z Makaayem - mówi Serb. Pojedynki z Royem Makaayem chciałby również stoczyć Wojtkowiak. - Jest to bardzo dobry zawodnik, który grał w bardzo silnych klubach i fajnie byłoby się z nim zmierzyć - zakończył lechita.

Komentarze (0)