Bartosz Kapustka: Wóz albo przewóz

Dla Bartosza Kapustka rozegrane w ramach 25. kolejki T-ME derby Krakowa były drugą Świętą Wojną, w której wziął udział, ale nie będzie jej dobrze wspominał.

W 79. minucie przy stanie 1:2 i w momencie dużego naporu Pasów na bramkę Białej Gwiazdy Paweł Brożek ruszył do zagranej z własnej połowy piłki, a w pościg za napastnik Wisły ruszył Bartosz Kapustka. Tuż przed swoim polem karnym 19-latek zdecydował się na wślizg, ale nie trafił w piłkę, tylko w nogi wiślaka i sędzia Szymon Marciniak usunął młodego pomocnika z boiska. Jeśli Cracovia mogła mieć nadzieję na wywalczenie przy Reymonta 22 remisu, to umarły one właśnie w tamtej chwili.
[ad=rectangle]

- Żałuję, że nie mogłem dograć do końca. Poszedłem już na sto procent, na wóz albo przewóz: albo bym trafił w piłkę i wybił ją na aut, albo dostałbym czerwoną kartkę za faul. Trafiłem w nogi Pawła Brożka i sędzia słusznie usunął mnie z boiska. Niezbyt dobrze będę wspominał te derby - mówi Kapustka.

Żadnych pretensji do swojego młodego podopiecznego nie miał trener Robert Podoliński: - Gdyby każdy miał tak skonstruowaną psychikę, jak 19-letni Bartek, to byłoby dobrze. On dźwiga na swoich młodych barkach dużą odpowiedzialność. Nie mam do niego żadnych pretensji. To jeden z niewielu moich piłkarzy, którzy wytrzymali presję meczu derbowego. To była zwykła sytuacja meczowa, akcja ratunkowa - Bartek nie zrobił Pawłowi krzywdy. Nie mam do niego pretensji.

Pasy przed sezonem, a nawet przed startem rundy wiosennej, głośno mówiły o awansie do pierwszej grupy mistrzowskiej, tymczasem na pięć kolejek przed końcem sezonu finałowego mają tylko jedno "oczko" przewagi nad strefą spadkową.

- Myślę, że najlepiej będzie, jeśli nie będziemy myśleli o tym, że gramy o utrzymanie albo o tym, że gramy o "ósemkę" - trzeba grać z meczu na mecz i gromadzić punkty. W meczu z Lechią zrobimy wszystko, by zrehabilitować za derbową porażkę - zapowiada nastolatek.

Komentarze (0)