Flota znów bez punktów i ponownie przegrała jedną bramką

Zaczęło się od zwycięstwa z Olimpią Grudziądz, ale potem było już tylko gorzej. Drużyna ze Świnoujścia przegrała już trzeci kolejny mecz, tym razem w Nowym Sączu z Sandecją.

- Trudno powiedzieć cokolwiek mądrego po takim spotkaniu. Dla obu zespołów było niezwykle istotne, jeżeli chodzi o układ dalszych gier i zdobycze punktowe w tabeli. Przegraliśmy trzeci mecz z rzędu różnicą jednej bramki, nie stwarzając bardzo klarownych sytuacji strzeleckich. Bramkę straciliśmy po kuriozalnym błędzie naszego bramkarza, który powinien piłkę spokojnie złapać i uspokoić grę - komentował trener Romuald Szukiełowicz.
[ad=rectangle]
Dawid Szufryn z Sandecji strącił górną piłkę podaną przez Macieja Bębenka, a Łukasz Sapela przepuścił ją między nogami. Marek Opałacz nie chciał jednak zwalać całej winy na bramkarza. - Możemy mieć pretensje do nas, jako całej drużyny. Kolejny mecz dajemy prezent przeciwnikom i musimy gonić wynik. Musimy się w tych pierwszych minutach bardziej skoncentrować, bo uciekają nam te punkty i zaczyna się robić nerwowo - zauważył obrońca.

Łukasz Sapela nie popisał się przy straconej bramce, ale uratował Flotę przy dwóch groźnych strzałach Armanda Elli i wyszedł zwycięsko z sytuacji sam na sam z Bartłomiejem Dudzicem. Gracze ze Świnoujścia mieli problemy ze stwarzaniem zagrożenia bramki Sandecji. Jeśli już udało się oddać strzał w światło bramki, to dobrze interweniował Łukasz Radliński. Tak było między innymi przy próbie Pawła Lisowskigo, ale było to uderzenie sprzed pola karnego. - Praktycznie w każdym meczu brakuje tych okazji. Nie mamy za bardzo jak straszyć z przodu. Staramy się, ale nic nie chce wpadać. Nie pozostaje nic innego, jak popracować nad tym na treningach - podkreślił Marek Opałacz.

Trener Floty zwrócił uwagę na jeszcze jeden ważny element, który miał wpływ na wynik. - Nie wiem skąd wzięła się tak duża nerwowość w naszych poczynaniach. W pewnym momencie zawodnicy nie zdecydowali się wchodzić i kończyć akcje strzałami, co miało miejsce w I połowie. Wtedy 2, czy 3 akcje mogły zakończyć się bramkami. Niedobrze, że przegraliśmy z zespołem znajdującym się niżej w tabeli, bo kolejne mecze gramy z zespołami walczącymi o życie. Mieliśmy w miarę bezpieczną sytuację, a teraz jesteśmy zmuszeni do walki o życie i spokój w tabeli - zakończył Romuald Szukiełowicz.

Źródło artykułu: