- Dzisiaj piłka to prosta gra. Nie trzeba pokazywać cudów, wystarczy stały fragment gry, na co uczulał naszych trener Adam Nawałka - powiedział Jarosław Araszkiewicz, w latach 80-tych i 90-tych znany ligowiec i napastnik reprezentacji Polski, po remisowym 1:1 występie polskich piłkarzy w meczu el. ME z Irlandią.
Były zawodnik m.in. Lecha i Legii zwrócił uwagę, że już wcześniej nasi zawodnicy dostawali "ostrzeżenia" o zbliżającym się golu. Przy rzucie rożnym Polacy dali się - zdaniem Araszkiewicza oszukać, Irlandczycy odpowiednio obiegli naszych zawodników i było po sprawie. - Już od 40. minuty mniej więcej byliśmy za bardzo cofnięci. Irlandczycy wzmocnili atak. Można mówić, żeby nasi powinni wyjść wyżej, ale widocznie nie było to takie proste - powiedział Araszkiewicz.
[ad=rectangle]
Rzeczywiście, w drugiej połowie nasi piłkarze rzadko myśleli o ataku. Kiedy jednak stracili gola, potrafili jeszcze szybko ruszyć do przodu i zaatakować bramkę Shaya Givena. Jak powiedział Araszkiewicz, pomysł z bronieniem 1:0 się nie sprawdził. - Bo wystarczy spojrzeć na wynik, tylko to się po meczu liczy. Polacy podobali mi się na początku spotkania. Widać było, że Irlandczycy czuli respekt, my nadawaliśmy ton grze, rywale byli cofnięci, a taki zawodnik jak Robert Lewandowski robi dużą różnicę. Szkoda, że nie było Jakuba Błaszczykowskiego. Nie wiem, co tam między nim a trenerem Nawałką się wydarzyło, ale taki piłkarz zrobiłby różnicę, nawet gdyby wszedł na 30 minut.
Rozczarowanie? Dla wielu kibiców wynik spotkania z Irlandią na pewno nie jest powodem do radości, jednak były piłkarz kadry tonuje nastroje. - Po wcześniejszych meczach chyba za bardzo się "nakręciliśmy", ale punkt z wyjazdu też jest dobry. Już widzę komentarze, że to dramat, że tylko remis, ale chyba niektórym się Irlandie pomyliły i myśleli, że gramy z Północną.