Piłkarze Energetyka ROW Rybnik w spotkaniu w Stalowej Woli szybko objęli prowadzenie. W drugiej połowie goście stracili jednak bramkę po własnym błędzie, z którego skorzystał napastnik Stalówki, Tomasz Płonka. Chwilę później zielono-czarni prowadzili już 2:1 i ostatecznie zwyciężyli w sobotnim spotkaniu.
[ad=rectangle]
- Przy pierwszej bramce było duże zamieszanie. Tak naprawdę byłem zaskoczony tą całą sytuacją. Myślę, że boisko tu trochę sprawiło psikusa, bo piłka się jakoś krzywo, źle odbiła i między stopą naszego obrońcy poszła w światło bramki. Napastnik był czujny, szedł do końca na piłkę. Dużo przypadku w tym było. Później już wyszedłem z bramki, starałem się skrócić kąt, ale niestety, przeszła mi piłka obok nogi i wpadła do siatki. Po tym golu wszystko się posypało. Już ta gra nie wyglądała tak, jakbyśmy chcieli - mówił po meczu bramkarz drużyny z Rybnika, Oskar Rybicki.
Stal Stalowa Wola w II ligowej tabeli jest trzecia, a Energetyk drugi. Obie drużyny mają jednak tyle samo punktów. - Ta porażka na pewno nam nie pomaga, chociaż pocieszające jest to, że mamy lepszy stosunek bramek ze Stalą Stalowa Wola. W tej lidze każdy może wygrać z każdym. Czy więc określać to spotkanie meczem na szczycie? Nie wiem czy to jest dobre określenie - komentował golkiper.
Rybniczanie na koniec sezonu chcą zająć miejsce, które zapewni im awans na zaplecze T-Mobile Ekstraklasy. - Na pewno chcemy awansować. Stać nas na to pod względem sportowym. Myślę, że Rybnik i nasi kibice też zasługują na to, żebyśmy grali o klasę wyżej - podsumował Oskar Rybicki.