W pierwszej części sezonu Sebastian Boenisch 12-krotnie wystąpił w podstawowym składzie Bayeru Leverkusen, a na boisku przebywał mniej więcej tak samo długo jak Wendell - utalentowany Brazylijczyk pozyskany przed rozpoczęciem rozgrywek. Polski obrońca nie zachwycał, ale trudno też było mieć do niego pretensje, zwłaszcza że Aptekarze zazwyczaj wygrywali, gdy grał od pierwszego gwizdka (m.in. z BVB, FC Augsburg, Koeln i Hoffenheim).
[ad=rectangle]
W rundzie wiosennej proporcje istotnie się zmieniły - Boenisch dotąd otrzymał szansę tylko w jednym pojedynku ligowym - z VfL Wolfsburg (4:5) - kiedy Wendell pauzował za kartki. Ponadto zagrał w Pucharze Niemiec z 1.FC Kaiserslautern (2:0 po dogrywce) i zaliczył epizod przeciwko Herthcie Berlin (1:0). W żadnym z pozostałych 10 spotkań nie został wystawiony przez trenera Rogera Schmidta.
Kiedy w sobotę Bayer rywalizował z Hamburgerem SV (4:0), dla Boenischa w ogóle zabrakło miejsca w meczowej "18". Na ławce rezerwowych zespołu z BayArena usiedli Dario Kresić, Emir Spahić, Giulio Donati, Hakan Calhanoglu, Stefan Reinartz, Josip Drmić oraz Heung-Min Son i Polak musiał zadowolić się miejscem na trybunach.
Ponieważ ekipa z Leverkusen odpadła już z europejskich pucharów, Boenisch nie powinien liczyć, że szkoleniowiec w końcówce sezonu zacznie stosować rotację. Wszystko wskazuje na to, że w środę z Bayernem Monachium oraz w sobotę z FSV Mainz na lewej stronie defensywy operował będzie Wendell, który zbiera bardzo dobre recenzje.
Przypomnijmy, że kontrakt 27-letniego Boenischa obowiązuje do 30 czerwca 2016 roku. Zawodnik związał się z Bayerem w listopadzie 2012 roku.