37-krotny reprezentant Polski ma na koncie już dwa tytuły dla najskuteczniejszego zawodnika polskiej ekstraklasy. Sięgnął po nie w latach 2008 i 2009, zdobywając odpowiednio 23 i 19 bramek, a po świetnej w jego wykonaniu pierwszej części minionego sezonu wydawało się, że jest na dobrej drodze do tego, by po raz trzeci w karierze założyć koronę króla strzelców.
Po rundzie jesiennej minionych rozgrywek "Brozio" miał na koncie 11 trafień i był liderem klasyfikacji strzelców, ale w pierwszych 10 wiosennych występach nie potrafił trafić do siatki rywali i wyprzedzili go Marco Paixao oraz Marcin Robak, którzy między sobą rozstrzygnęli walkę o tytuł.
[ad=rectangle]
- Jest kilku napastników, którzy mogą walczyć o ten tytuł. W zeszłym sezonie było paru zawodników, którzy strzelili ponad 15 goli - to pierwsza taka sytuacja od wielu lat. Chcę się włączyć do tej walki i nie ukrywam, że chcę zostać królem strzelców. Byłem nim już dwa razy i chcę ustrzelić hat-trick - zadeklarował Brożek przed startem bieżących rozgrywek.
Pierwszą część sezonu Brożek miał niemal równie udaną, co rok temu, bo w 18 występach zdobył 10 bramek. Szkopuł w tym, że jesienią było dwóch skuteczniejszych od niego zawodników: Mateusz Piątkowski i Flavio Paixao, którzy przed zimową przerwą strzelili po 12 goli.
- Kluczem do tego będzie uniknięcie powtórki czarnej serii z wiosny, kiedy w 10 meczach z rzędu nie zdobyłem bramki. Jeśli będzie forma, to będą gole. Wiem, jak strzelać - mam na koncie ponad 100 bramek w lidze - przekonywał w lipcu Brożek.
Doświadczony snajper wyciągnął wnioski sprzed 12 miesięcy, gdy na pierwszego ligowego gola w 2014 roku czekał aż do 11. występu i w dotychczas rozegranych w 2015 roku siedmiu kolejkach zdobył cztery bramki. Dzięki temu z 14 trafieniami na koncie jest dziś liderem klasyfikacji strzelców, a wespół z nim na szczycie są Piątkowski i Flavio Paixao, którzy po zimowej przerwie dołożyli po dwie bramki.
14. gola Brożek zdobył w poniedziałkowym meczu 26. kolejki T-ME z Jagiellonią Białystok, wykorzystując błąd obrony rywali i Bartłomieja Drągowskiego i z bliska pakując piłkę do pustej bramki. - Pomógł mi "nos" i było tam trochę przypadku, ale znalazłem się tam, gdzie powinien być napastnik - komentuje "Brozio".
Spotkanie w Białymstoku było trzecim z rzędu, w którym 32-latek wpisał się na listę strzelców. Choć Brożek zdobył w ekstraklasie już 117 bramek, to dłuższą serię miał tylko raz: na starcie sezonu 2007/2008, który zakończył jako król strzelców T-ME, trafiał do siatki rywali w czterech kolejnych meczach ligowych (łącznie pięć razy). Natomiast licząc wszystkie rozgrywki, najdłuższa passa Brożka trwała pięć spotkań: między 28 października a 11 listopada 2006 roku zdobył po bramce w trzech meczach ekstraklasy, jednym Pucharu Polski i jednym Pucharu UEFA.
- Chciałbym przede wszystkim, żeby ta passa się utrzymała, a później będę myślał o celu nadrzędnym, czyli o koronie strzelców. Chciałbym poprawić wyczyn z tamtego sezonu i zdobyć więcej niż 17 bramek - to sobie założyłem - mówi Brożek.
Napastnik Wisły regularnie pnie się też w strzeleckich klasyfikacjach wszech czasów Białej Gwiazdy i T-Mobile Ekstraklasy. Dziś ma na koncie już 112 ligowych bramek w barwach Wisły, co oznacza, że do będącego wiceliderem strzeleckiej klasyfikacji wszech czasów krakowskiego klubu Tomasza Frankowskiego brakuje mu tylko trzech trafień, a niewiele więcej, bo czterech bramek potrzebuje do tego, by minąć w Klubie 100 Macieja Żurawskiego.
jakby był taki dobry to Lewym i Milikiem walczyłby o skład