- Będziemy trenować bardziej głowy niż nogi, bo na trenowanie nóg nie ma czasu - zapowiedział Czesław Michniewicz w czwartek, gdy został zaprezentowany w roli nowego trenera Pogoni Szczecin. "Polski Mourinho" spotkał się z podopiecznymi na dwóch treningach, po czym zabrał ich na krótkie zgrupowanie przedmeczowe. W innych miastach miotła Michniewicza zamiatała sprawnie. Tylko raz przegrał on swój debiut w nowym klubie.
[ad=rectangle]
Pierwszym problemem trenera była kontuzja Marcina Robaka. To jedyny zawodnik Pogoni Szczecin, który do dziś dokonał sztuki strzelenia gola w 2015 roku. Napastnik naderwał więzadło śródstopia i sobotni mecz oglądał z trybun. Miejsce na szpicy zajął Łukasz Zwoliński i od początku stanowił niebezpieczeństwo dla Jagiellonii Białystok. W 10. minucie "człowiek w masce" dwukrotnie urwał się obrońcom i strzelał płasko niecelnie oraz w nogi Bartłomieja Drągowskiego.
Michał Probierz postanowił zaskoczyć ustawieniem z duetem swoich ofensywnych asów: Mateuszem Piątkowskim i Patrykiem Tuszyńskim. Ten drugi, 25-latek był vis-a-vis Zwolińskiego po przeciwnej stronie boiska. Szukał gry, przytrzymywał piłkę, a w 22. minucie główkował blisko słupka po kapitalnym dośrodkowaniu Gajosa.
Nad stadionem przeszła nieoczekiwanie ulewa, choć przez pół dnia w Szczecinie było słonecznie i ciepło. Deszcz ostudził temperaturę dobrze zapowiadającego się meczu. Przed przerwą warte odnotowania były już tylko centrostrzał Ricardo Nunesa, który obronił Drągowski, oraz główka Macieja Gajosa ponad poprzeczką. Pierwszą połowę zamknął Tuszyński uderzeniem z dystansu wprost w bramkarza. Był to dopiero drugi celny strzał w konfrontacji. Taka liczba na nikim wrażenia zrobić nie mogła.
W poprzednich meczach Pogoń ruszała do ataku w drugiej połowie. Tym razem miał ją dodatkowo napędzać sprzyjający wiatr. W 63. minucie Karol Danielak dał pozytywny impuls minimalnie niecelnym strzałem po wrzutce z prawego skrzydła. Po chwili zrobiło się 1:0 i "człowiek w masce" - Łukasz Zwoliński potwierdził udany występ golem.
"Zwolak" dopadł do bezpańskiej piłki po pojedynku Sebastiana Madery z Adamem Frączczakiem i przepięknie uderzył zza pola karnego w okienko bramki Drągowskiego. Strzelił napastnik Pogoni, więc postanowił odpowiedzieć Tuszyński, który mógł w 68. minucie przywrócić remis na tablicy, jednak nieznacznie chybił.
Końcówka była nerwowa. Kilkakrotnie zakotłowało się pod bramką Radosława Janukiewicza, ale tego dnia bramkarz Pogoni Szczecin zachował czyste konto. Sobota należała nie do Piątkowskiego czy Tuszyńskiego, a do Zwolińskiego, który drugim golem w 85. minucie zapewnił drużynie komplet oczek. 22-latek sfinalizował strzałem z bliska kontratak wyprowadzony przez Kuna i Frączczaka. W ten sposób Portowcy zainkasowali punkty i mają jeszcze szansę na grupę mistrzowską. A Michniewicz? Pokazał, że jego nowa miotła zamiata bardzo sprawnie.
Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok 2:0 (0:0)
1:0 - Łukasz Zwoliński 64'
2:0 - Łukasz Zwoliński 85'
Składy:
Pogoń: Janukiewicz - Rudol, Matras, Golla, Matynia (70' Kun) - Rogalski, Murawski - Frączczak, Janota (59' Danielak), Nunes - Zwoliński.
Jagiellonia: Drągowski - Modelski (79' Tymiński), Madera, Tarasovs, Popchadze - Grzyb, Pazdan - Dzalamidze (45' Mackiewicz), Tuszyński, Gajos (69' Świderski) - Piątkowski.
Żółta kartka: Madera (Jagiellonia).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 4851.
[event_poll=28418]