- To był dla nas bardzo trudny mecz. Kielczanie postawili poprzeczkę wysoko, szczególnie w aspekcie fizycznym i pod względem organizacji gry. W tych elementach dominowali zdecydowanie - powiedział Maciej Skorża.
W odróżnieniu od gości poznaniacy kompletnie nie realizowali planu. - Korona ma kreatywnych zawodników w ofensywie, którzy potrafią utrzymać się przy piłce. My natomiast graliśmy nerwowo i chaotycznie. Mieliśmy dużo szczęścia przy rzucie karnym, którego goście nie wykorzystali. Z drugiej strony żałuję doskonałej sytuacji Zaura Sadajewa. Niestety czasem nawet takie szanse nie są zamieniane na gola. Szkoda, bo już przed spotkaniem zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie ich zbyt wiele - dodał opiekun wicemistrza Polski.
[ad=rectangle]
Bramkę dla poznaniaków zdobył Gergo Lovrencsics, którego według pierwotnych przewidywań w ogóle miało nie być w składzie. - Ten zawodnik wrócił po kilkutygodniowej absencji i był jednym z lepszych na boisku. Jego gol padł w okresie wyrównanej gry, ale niestety nie potrafiliśmy podwyższyć prowadzenia, ani go utrzymać. To nie był nasz dzień. Stworzyliśmy niewiele sytuacji, w końcówce jeszcze desperacko walczyliśmy o zwycięstwo, jednak się nie udało. W efekcie odrobiliśmy do Legii Warszawa tylko punkt, choć mieliśmy apetyt na więcej - stwierdził Skorża.
Zaprzepaszczona szansa na objęcie pozycji lidera to największy zawód dla Lecha. - Czujemy, że zawiedliśmy, ale wciąż mamy nadzieję, że przed zakończeniem fazy zasadniczej uda nam się zająć pierwsze miejsce. Każdy zdawał sobie sprawę, jaka jest stawka, lecz ja starałem się tę presję z piłkarzy zdjąć. Niestety to nie pomogło - zakończył.