W porównaniu do rewanżowego starcia z Błękitnymi, opiekun wicemistrza Polski przeprowadził roszady tylko na skrzydłach (Gergo Lovrencsics i Dariusz Formella zastąpili Szymona Pawłowskiego oraz Muhameda Keitę) oraz w ataku, gdzie Zaur Sadajew zagrał za Dawida Kownackiego.
Warto jednak zaznaczyć, kilka dni wcześniej Węgier nie był jeszcze w pełnił sił, zaś Czeczen musiał pauzować ze względu na kartki. Zatem zmian typowo taktycznych praktycznie nie było.
[ad=rectangle]
Trener Maciej Skorża nie sięgnął po dublerów, a zdecydowana większość z nich wybiegła na boisko sześć godzin wcześniej - w meczu III-ligowych rezerw ze Startem Warlubie. Na stadionie we Wronkach wystąpili m. in. Jasmin Burić, Kebba Ceesay, Jan Bednarek, Maciej Wilusz, Szymon Drewniak, Arnaud Djoum, David Holman oraz Vojo Ubiparip. Żaden z tych graczy nie olśnił, a drugi zespół Kolejorza odniósł skromne zwycięstwo 1:0 po trafieniu Niklasa Zulciaka.
Dlaczego sztab Lecha nie zdecydował się na roszady akurat w momencie, gdy wydawały się one najbardziej oczywiste? - Sądziłem, że nasza forma fizyczna będzie lepsza. Chyba nie doceniłem 120 minut spotkania z Błękitnymi, bo liczyłem na więcej w swoim zespole. Okazało się jednak, że pod tym względem dominowała Korona - przyznał Maciej Skorża .
Czy dublerzy Kolejorza są aktualnie zbyt słabi, by dać jakość drużynie i nie warto na nich postawić nawet jeśli podstawowi zawodnicy czują zmęczenie? - Mogę powiedzieć tylko tyle, że zestawiłem drużynę tak jak moim zdaniem było najbardziej optymalnie. Uważałem, że grupa piłkarzy, która w niedzielę wybiegła na boisko w podstawowym składzie, jest w najwyższej dyspozycji. A co do obecności kilku zawodników w rezerwach, to mamy szeroką kadrę i staramy się, by ci, którzy nie grają, szukali formy właśnie w drugim zespole - wyjaśnił.