Kiedy przed meczem z Jagiellonią Białystok okazało się, że Marcin Robak nie zagra z powodu kontuzji - kibice złapali się za głowy. Dotychczas był to jedyny piłkarz Pogoni Szczecin, który w 2015 roku zdobył gola. Po kilku tygodniach znalazł wreszcie swojego naśladowcę. Łukasz Zwoliński zagrał pełną, aktywną partię na szpicy i ukoronował ją dwoma golami w drugiej połowie.
- Najważniejsze, że drużyna wygrała, a nie to czy strzela Zwoliński czy Robak. Cała ekipa pracuje na sukces i tym razem funkcjonowała dobrze jako kolektyw - powiedział młody napastnik, który występuje w masce na twarzy z powodu złamania nosa.
[ad=rectangle]
- Gdyby nie ta maska, to nie mógłbym grać tak samo jak Robak. Dobrze, że udało się ją szybko załatwić i akurat była przerwa na reprezentację. Ona ogranicza pole widzenia i daje pewien dyskomfort, ale jakoś Kamilowi Wilczkowi czy Mateuszowi Piątkowskiemu nie przeszkadzała strzelać goli. Nie ma się więc co tłumaczyć maską, a cieszyć się, że w ogóle można grać. Na dodatek nie byłem czarną owcą i też coś trafiłem - uśmiechał się Łukasz Zwoliński.
Pogoń Szczecin zagrała pierwsze spotkanie pod wodzą nowego trenera Czesława Michniewicza. - Zmiana na ławce to zawsze jakiś impuls. Każdy zaczyna z czystą kartą i chce się pokazać. Pół żartem, pół serio, zadziałał efekt nowej miotły i to jest najważniejsze. Odcinamy grubą linią to, co było wcześniej. Wcześniej gubiliśmy punkty w takich okolicznościach, że szkoda gadać - przypomniał "Zwolak".
Michniewicz opowiadał po spotkaniu o kulisach przygotowań i anegdocie o Piotrze Grzelczaku, którą "sprzedał" Zwolińskiemu. - Po pierwszym treningu zapytałem, czy mogę zostać i poćwiczyć strzały. Zawsze tak robię, bo nie jestem jeszcze nie wiadomo jak świetnym napastnikiem. Trener został ze mną i opowiadał mi o Piotrku, któremu kazał strzelać z każdej pozycji. Następnie ćwiczyliśmy wrzutki na krótki słupek, które miałem wykańczać bez przyjęcia oraz zastanowienia. Trener przewidział w zasadzie obie sytuacje bramkowe i chwała mu za to - dodał utalentowany zawodnik.
Grupka obserwatorów nawołuje trenerów Pogoni Szczecin do grania dwiema strzelbami równocześnie. Dotychczasowe wyczyny duetu napastników nie przekonują do takiego rozwiązania. Robak strzela równie często z czy bez Zwolińskiego, a ten drugi głównie pod nieobecność starszego kolegi.
- Jesteśmy napastnikami bardzo podobnymi warunkami i stylem gry. Nie wychodzimy na boisko sobie przeszkadzać i nadal myślę, że jest szansa na dobre granie dwójką w przodzie. W ostatnim meczu akurat zastąpiłem Marcina, ale chcę grać także po jego powrocie. Przed nami trzy ważne mecze i nie patrzymy już teraz w tabelę. Jeżeli będziemy grać konsekwentnie, to nie obawiam się o wyniki i awans do ósemki.
[event_poll=28418]