Drużyna Dietera Heckinga wystąpiła po raz 22. w sezonie przed własną publicznością i doznała drugiej porażki. Wcześniej VfL Wolfsburg nie sprostał w fazie grupowej Ligi Europy Evertonowi (0:2), a w pozostałych pojedynkach zazwyczaj był zdecydowanie lepszy od rywala. W dobrym stylu pokonał m.in. Sporting Lizbona (2:0) oraz Inter Mediolan (3:1).
[ad=rectangle]
Przeciwko SSC Napoli wiceliderzy Bundesligi okazali się bezradni. Szybko stracili dwa gole, a w ofensywie podejmowali błędne decyzje i mimo podjęcia wielu prób, nie stwarzali dogodnych okazji pod bramką Mariano Andujara. - Chcieliśmy grać ładny, otwarty futbol, ale w ćwierćfinale Ligi Europy to nie wystarcza. Zabrakło waleczności i zadziorności, prawie w ogóle nie popełnialiśmy fauli - narzekał Klaus Allofs.
W ocenie dyrektora sportowego Wilków do wysokiej porażki VfL przyczynił się hiszpański sędzia. Nie dostrzegł on, że w 15. minucie Gonzalo Higuain zanim pokonał Diego Benaglio, zagrał piłkę ręką. - Pierwszy gol dla Napoli okazał się decydujący, ponieważ dodał pewności siebie rywalom, a został zdobyty nieprawidłowo. Byłem zdziwiony, że tego arbitra wybrano do sędziowania, skoro w Napoli występuje tylu Hiszpanów - przyznał.
Wolfsburg do awansu potrzebuje aż czterech goli na Stadio San Paolo. - W futbolu wydarzyć może się wszystko, więc nie tracimy wiary - stwierdził Naldo, przypominając, że Wilki potrafiły w tym sezonie strzelić już pięć bramek w meczu (5:4 z Bayerem). - Teraz musimy wygrać z Schalke 04 i liczyć na cud w rewanżu - zapowiedział Josuha Guilavogui na łamach Bildu.