Sądeccy piłkarze nie rozpieszczają swoich kibiców. W rundzie wiosennej mają już 6 porażek i zajmują dopiero 14. miejsce w I lidze. Nie tylko kiepskie wyniki irytują sympatyków Sandecji. Zawodnikom dostało się za wyjazdowy mecz z Wigrami Suwałki, kiedy tylko Sebastian Szczepański podszedł po zakończeniu spotkania do grupki, która przyjechała na to spotkanie.
[ad=rectangle]
Po końcowym gwizdku starcia z Drutex-Bytovią dopiero po stanowczej reakcji trenera Dariusza Wójtowicza piłkarze poszli w kierunku sektora, tzw. "młyna". Na dłuższą rozmowę zostali tam jedynie wspomniany wcześniej Szczepański i Dawid Szufryn - obaj to rodowici sądeczanie.
- Nie chcę poruszać tematu naszej dyskusji - to są już nasze sprawy. Kibice mają prawo się denerwować, a wyniki pokazują w jakiej jesteśmy sytuacji. Staramy się na boisku nie słuchać tego, co leci z trybun, ale nie dało się nie słyszeć. Nie pomaga nam to, ale musimy w tych trudnych sytuacjach być zespołem i chcielibyśmy, żeby kibice byli z nami. Prosimy ich, by byli do końca, a obiecujemy, że zdrowia nam nie zabraknie, żeby coś jeszcze ugrać - zapewnił Szufryn.
Porażka z beniaminkiem I-ligowych rozgrywek była tym bardziej bolesna, że rywal wcale nie zachwycał na boisku. Bytowianie wyszli na prowadzenie już w 7. minucie, by potem wielokrotnie przetrwać napór zespołu gospodarzy. - Przeciwnik oddał może dwa strzały w światło bramki i wygrał. Przy straconym golu krycie było źle poukładane i zawodnik gości tylko dołożył nogę. Śmiem twierdzić, że byliśmy lepsi od Bytovii. Niestety brakowało nam skuteczności i o to możemy mieć do siebie największe pretensje. Kolejny raz coś tam graliśmy, ale w ogóle nie przełożyło się to na wynik - żałował stoper Sandecji Nowy Sącz.