Bartosz Szeliga: Kwestią czasu było to, kiedy strzelimy gola

Skrzydłowy Piasta w meczu z bielszczanami pojawił się na boisku w drugiej połowie. Był to świetny ruch Radoslava Latala, bowiem "Szeli" zaliczył dwie asysty.

Sebastian Kordek
Sebastian Kordek
Niebiesko-czerwoni wygrali z Podbeskidziem Bielsko-Biała 3:0, mimo że wystąpili w mocno defensywnym ustawieniu. W tyłach grało pięciu obrońców, a do tego w środku pola pojawił Csaba Horvath, czyli nominalny... stoper. - Byliśmy przygotowani na to, że Podbeskidzie będzie grało długą piłką. Stąd w środku pola zagrał Csaba Horvath, który wygrywał sporo piłek. Trener nas tak ustawił i dało to efekty, ale dopiero w drugiej połowie odmieniliśmy losy tego meczu. Zrobiło się żwawiej i szybciej, a my zdobyliśmy trzy bramki. Jest się więc z czego cieszyć - mówi Bartosz Szeliga, pomocnik Piasta Gliwice.
Niewykluczone, że wynik niedzielnego starcia byłby inny, gdyby nie czerwona kartka dla Adama Dei. - Myślę że był to ważny moment w meczu, ale już wcześniej mieliśmy swoje okazje. Zaczęliśmy napierać na Podbeskidzie i kwestią czasu było to, kiedy strzelimy gola. Zrobiliśmy to trzykrotnie i wygraliśmy - cieszy się skrzydłowy.

Już niebawem dojdzie do podziału punktów, a po nim gliwiczan czeka walka o utrzymanie. - Trzeba już skupiać się na tych siedmiu meczach, ale wcześniej ugrać jeszcze w Łęcznej ile punktów się da. Później musimy być bardzo dobrze przygotowani, bo każde spotkanie będzie małym finałem. Nie można odpuścić nawet metra boiska - podkreśla były gracz Sandecji Nowy Sącz.

Obecnie celem podopiecznych Radoslava Latala jest utrzymanie co najmniej jedenastej lokaty. Da im ona bowiem bonus w postaci czterech spotkań przed własną publicznością. - Musimy być jak najwyżej, żeby cztery mecze zagrać u siebie. Widać jakie mamy wyniki na własnym stadionie, a jakie na wyjeździe. Dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby mieć ten atut - puentuje "Szeli".

Tomasz Górkiewicz: Niestety wygrywa ten, kto strzela bramki...

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×