Dla Podbeskidzia Bielsko-Biała mecz z Lechem Poznań był najważniejszym w tej rundzie. Górale jeszcze kilka kolejek temu byli pewniakiem do zajęcia miejsca w czołowej ósemce, lecz seria czterech meczów bez zwycięstwa sprawiła, że przed 30. kolejką bielszczanie spadli na dziewiąte miejsce. Podbeskidzie musiało nie tylko pokonać Kolejorza, ale liczyć na stratę punktów co najmniej jednego z rywali w walce o grupę mistrzowską.
[ad=rectangle]
Góralom zadania nie ułatwiała sytuacja kadrowa. Z powodu kontuzji w meczowej osiemnastce zabrakło Pavola Stano, Piotra Tomasika, Piotra Malinowskiego, Antona Slobody, Sylwestra Patejuka i Adama Dei. Ten ostatni pauzował z powodu nadmiaru żółtych kartek, a pozostali zawodnicy leczą urazy. Z kolei szkoleniowiec Lecha postanowił dokonać aż siedmiu zmian w składzie. - Liczba zmian jest podyktowana tym, co nas czeka w sobotę. Finał Pucharu Polski jest dla nas czymś wyjątkowym - mówił w przedmeczowym wywiadzie Maciej Skorża.
Goście już od kilku kolejek pewni byli awansu do grupy mistrzowskiej, ale mecz w Bielsku-Białej nie był dla nich starciem o pietruszkę. W przypadku zwycięstwa nad Podbeskidziem i jednoczesnej porażki Legii Warszawa z Pogonią Szczecin poznaniacy zakończyliby fazę zasadniczą na pierwszym miejscu i w 31. kolejce z Legią zmierzyliby się na własnym stadionie.
W pierwszej połowie nie było jednak widać, że Górale do rywalizacji przystąpili z nożem na gardle. Gra toczyła się w środku pola, a obie drużyny były praktycznie bezbłędne w defensywie. Przewagę mieli gracze z Poznania, którzy częściej gościli pod bramką Richarda Zajaca, ale tylko raz zmusili Słowaka do interwencji. W 8. minucie na strzał zza pola karnego zdecydował się Muhamed Keita, a golkiper Podbeskidzia odbił piłkę, którą na rzut rożny wybił Bartłomiej Konieczny. Górale odpowiedzieli główką Tomasza Górkiewicza. To były dwie najgroźniejsze akcje pierwszej połowy.
W przerwie obaj trenerzy zdecydowali się dokonać zmian. W Podbeskidziu Bartosz Śpiączka zastąpił Idrissa Cisse. Z kolei w ekipie Lecha boisko opuścili Arnaud Djoum i Keita, a w ich miejsce weszli Szymon Pawłowski i Kasper Hamalainen. W 48. minucie Kolejarz objął prowadzenie. Ogromny błąd przed polem karnym popełnił debiutujący w T-Mobile Ekstraklasie Robert Mazan, który zbyt krótko wybił piłkę. Do futbolówki dopadł Dariusz Formella i z łatwością pokonał Zajaca.
Po straconej bramce Górale rzucili się do odrabiania strat. Chęci bielszczanom odmówić nie można, ale gospodarzom brakowało umiejętności. W 55. minucie Podbeskidzie miało znakomitą okazję do wyrównania. Piłkę z rzutu wolnego w pole karne dośrodkował Maciej Iwański, głową uderzył ją Bartłomiej Konieczny. Futbolówka odbiła się od poprzeczki i opuściła boisko. Chwilę później okazję miał Cisse, ale na posterunku był Gostomski.
Jednak to nie Górale, a Lech strzelił kolejną bramkę. W 88. minucie w sytuacji sam na sam z Zajacem znalazł się Hamalainen. Fin minął golkipera Górali i skierował piłkę do pustej bramki. Tym samym Podbeskidzie zostało pozbawione złudzeń i w fazie finałowej walczyć będzie o utrzymanie w ekstraklasie.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Lech Poznań 0:2 (0:0)
0:1 - Dariusz Formella 48'
0:2 - Kasper Hamalainen 88'
Składy:
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Tomasz Górkiewicz, Kristian Kolcak, Bartłomiej Konieczny (77' Dariusz Kołodziej), Robert Mazan - Marek Sokołowski, Artur Lenartowski, Maciej Iwański, Damian Chmiel - Bartosz Śpiączka (46' Idrissa Cisse), Maciej Korzym (61' Robert Demjan).
Lech Poznań: Maciej Gostomski - Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Tamas Kadar, Luis Henriquez - Dariusz Formella, Arnaud Djoum (46' Kasper Hamalainen), Darko Jevtić (63' Karol Linetty), Łukasz Trałka, Muhamed Keita (46' Szymon Pawłowski) - Zaur Sadajew.
Żółte kartki: Bartosz Śpiączka, Dariusz Kołodziej (Podbeskidzie Bielsko-Biała) oraz Marcin Kamiński, Muhamed Keita, Darko Jevtić (Lech Poznań)
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 5 632.
[event_poll=28440]