W sobotę zmierzyły się czołowe drużyny II ligi. W tabeli uwzględniającej jedynie wiosenne mecze najlepszy jest Raków Częstochowa a na czwartej pozycji są Błękitni Stargard Szczeciński. Piłkarze spod Jasnej Góry wygrali siedem, a przegrali dwa z wcześniejszych meczów. W dziesiątym spotkaniu przyszedł czas na pierwszy remis. Emocji, bramek oraz dogodnych sytuacji nie brakowało. Właśnie zmarnowanych szans z pierwszej połowy, a szczególnie okazji Petera Hofericy, żałował trener przyjezdnych. Słowak stanął oko w oko z Markiem Ufnalem, lecz przestrzelił.
[ad=rectangle]
- Dla nas było to trudne spotkanie, bo sami sobie je skomplikowaliśmy na dzień dobry. Mówię o sytuacji, którą mieliśmy. Gdy się ma na wyjeździe taką sytuację, to trzeba ją trafić. Wtedy zespół inaczej funkcjonuje i inaczej się mecz rozgrywa - ocenił Radosław Mroczkowski. - Straciliśmy za chwilę bramki i mecz się nam bardzo skomplikował. Cieszę się, że w drugiej połowie po zmianach potrafiliśmy walczyć do końca. Wynik był niekorzystny i myślę, że to też chłopaków napędzało, żeby złapać kontaktową bramkę i nie wracać bez punktów. Doceniamy ten punkt i gramy dalej - dodał.
Pewną niespodzianką był brak w wyjściowym składzie Wojciecha Okińczyca. Ten napastnik w minionym sezonie w Stargardzie Szczecińskim strzelił dwa gole. Wtedy grał jeszcze dla UKP Zielona Góra. Jego wejście od początku drugiej połowy oznaczało dla Błękitnych kłopoty, a w 63. minucie strzelił on kontaktową bramkę. W doliczonym czasie wyrównał inny rezerwowy, Joshua Kayode Balogun.
- Zawsze po meczach pojawiają się drobne problemy zdrowotne. Szukaliśmy zmian, trochę innej taktyki na ten mecz. To się nie układało. Tak planowaliśmy, że bez względu na to, co się będzie działo to Wojtek Okińczyc zagra przez 45 minut. Myślimy też o tym, żeby nie stracić zawodnika, bo mamy jeszcze pięć ważnych spotkań. Dla nas jest cenne, że zagrał i strzelił bramkę i myślę, że już będzie w takiej dyspozycji, jak chcemy. Tym się też kierujemy, bo wiemy, że mecze nie zostają bez śladu i zawsze urazy się pojawiają - tłumaczył trener ekipy, która pięć kolejek przed końcem rozgrywek zajmuje piątą lokatę, lecz do liderującego Zagłębia Sosnowiec traci tylko dwa punkty.