Jego zespół zremisował w meczu o sześć punktów z Rakowem Częstochowa 2:2. Inne wyniki ułożyły się korzystnie dla obu drużyn, a Błękitni awansowali nawet na szóstą lokatę. Po tym, jak Robert Gajda wykorzystał rzut karny, a drugiego gola dołożył Tomasz Pustelnik, stargardzianie liczyli jednak na coś więcej.
[ad=rectangle]
- Mówiliśmy sobie, że musimy wyjść tak samo zmobilizowani i naładowani, ale napotkaliśmy duży opór drużyny Rakowa, która grała bardzo agresywnie. Trener wprowadził Okińczyca, z którym kolejny raz mamy problem, bo ostatnio, gdy tu grał strzelił dwie bramki. Nie potrafiliśmy tego upilnować. Boli bardzo, że w doliczonym czasie straciliśmy bramkę, gdzie mieliśmy jeszcze sytuacje żeby podwyższyć wynik. Nie udało się i walczymy dalej - analizował przebieg sobotniego spotkania Krzysztof Kapuściński.
Utrata prowadzenia przez Błękitnych była niespodzianką. Ekipa z Pomorza Zachodniego w trwającym sezonie II ligi 11 razy pierwsza strzelała bramkę. Dziewięć pojedynków zakończyła zwycięsko. Punkty straciła tylko w sobotę oraz w pamiętnym meczu w Kołobrzegu. Biało-niebiescy wyspecjalizowali się raczej w odrabianiu strat, gdyż wywalczyli 16 punktów w sytuacji, kiedy tracili pierwszego gola. Czy wpływ na losy sobotniego meczu miały zmiany dokonane w końcówce? Były to defensywne roszady, gdyż Gajdę zastąpił Patryk Baranowski a Kamila Zielińskiego Oskar Fijałkowski.
- Liczyłem, że Zieliński wytrzyma cały mecz. Poprosił o zmianę, dlatego ta decyzja. Prawdopodobnie, gdyby mógł, dograłby do końca. O zmianę poprosił też Wojtasiak. Dodatkowe mecze, które się nałożyły nie zostają bez śladu. W końcówce sezonu jest to odczuwalne. Dlatego tak to wyglądało - tłumaczył swoje decyzje Krzysztof Kapuściński.
W meczach II ligi trenerzy mogą dokonać czwartej zmiany, jeżeli na boisko wejdzie młodzieżowiec. Jedynym kandydatem do ostatniej zmiany był Fijałkowski. Przy doborze składu istotny jest także fakt, że na boisku przez cały mecz musi przebywać minimum dwóch młodzieżowców, czyli zawodników urodzonych w 1994 r. lub później.