Piłkarze klubu znad Brynicy w ostatniej kolejce zmierzyli się z zespołem z dołu tabeli, który walczy o utrzymanie w II lidze. Byli więc zdecydowanym faworytem tej konfrontacji.
[ad=rectangle]
Objęli prowadzenie już w 9. minucie, dzięki Jakubowi Arakowi, który strzałem głową domknął dośrodkowanie z rzutu rożnego. Natomiast w 28. minucie wynik podwyższył Hubert Tylec, dzięki wykorzystaniu świetnego podania. - W poprzednich meczach to my goniliśmy wynik i wygrywaliśmy te spotkania. Z Górnikiem prowadziliśmy, rywale nas dopadli, ale nie prześcignęli. Traktujemy ten punkt bardzo poważnie, chciałem bardzo podziękować naszym chłopakom, gdyż włożyli tyle serca ile mogli - powiedział Robert Stanek.
Górnik zaczął odrabiać straty jeszcze przed zejściem do szatni na przerwę, wtedy to kontaktową bramkę strzelił Marcin Orłowski. Natomiast w 72. minucie błąd defensywy Zagłębia wykorzystał Rafał Figiel. W ten sposób wałbrzyszanie zdobyli punkt na boisku jednej z czołowych drużyn II ligi.
- Kto wie jakby się ten mecz ułożył, gdyby nie bramka do szatni? Może to by ułożyło się inaczej - wygralibyśmy 3:0, 4:0, a może byłoby 2:2, albo przegralibyśmy 2:3. Taka bramka do szatni deprymuje drużynę, która ją dostaje. Zespół, który strzela taką bramkę, dostaje "wiatru w żagle". Miejsce Górnika w tabeli nie jest adekwatne do tego, co gra, bo wszystkie dobre wyniki nie były dziełem przypadku. Jeszcze raz dziękuję piłkarzom, bo dali z siebie wszystko - zaznaczył sosnowiecki szkoleniowiec.
Remis z Górnikiem ma dla Zagłębia Sosnowiec gorzko-słodki smak. Mimo że sosnowiczanie zostali samodzielnym liderem II-ligowej tabeli, to strata dwóch punktów w starciu z wałbrzyszanami może okazać się kluczowa w końcowym rozrachunku w kontekście walki o awans do I ligi. Ponadto podtrzymali oni swoją serię meczów bez porażki, która wynosi aktualnie dziewięć.