Echa meczu mistrza z wicemistrzem

- Sretenović to był ten, który takie piękne wślizgi robił? Przydałby się w Kosowie? Ale przepraszam, ja na polityce się nie znam - mówił z uśmiechem na ustach Orest Lenczyk, trener PGE GKS Bełchatów po meczu z KGHM Zagłębiem Lubin. Mistrzowie Polski wygrali 1:0, ale gościom do śmiechu nie było.

Dość niespodziewane między słupkami stanął 17-letni Dominik Kisiel, który tym samym zadebiutował w lidze. GKS od dawna ma problemy z bramkarzami, ale nikt nie spodziewał się, że to właśnie Kisiel stanie między słupkami. - Znam tego chłopaka już 2,5 roku i nie sądzę, by ktoś po 90 minutach miał do niego pretensje o porażkę. Dziwne, że dziennikarze nie pamiętają kadry Bełchatowa, a pamiętają ile mam lat - mówił po meczu Orest Lenczyk. Rzeczywiście, do bramkarza wicemistrzów nie można było mieć pretensji. Puścił jednego gola, kiedy sytuację sam na sam wykorzystał z nim Robert Kolendowicz, który kiedyś grał w tym klubie. - Mecz z Bełchatowem był prestiżowy, bo wiadomo, jak wyglądała nasza rywalizacja w poprzednim sezonie. Dla mnie to również było ważne spotkanie, bo przez pięć lat grałem w Bełchatowie. Nie mogłem odpuścić sobie takiego meczu, nawet na jednej nodze bym zagrał! Nie chciałbym oceniać piłkarzy gości, bo jestem zawodnikiem Zagłębia, ale najważniejsze jest to, że po meczu, gdzie nasza gra nie wyglądała kolorowo to udało nam się wygrać - stwierdził jedyny strzelec gola.

Bełchatów po stracie bramki za wszelką cenę starał się doprowadzić do wyrównania. Było to widać zwłaszcza w drugiej połowie. - Troszeczkę niepotrzebnie odpuściliśmy po strzeleniu bramki, bo do momentu strzelenia gola, to my więcej atakowaliśmy. Później gra wyrównała się, a w drugiej połowie Bełchatów dążył do strzelenia bramki, ale na szczęście nie udało im się - zauważył Aleksander Ptak, który przez wiele lat także grał w Bełchatowie. Kilka razy bramkarz Miedziowych popisał się fantastycznymi interwencjami. - Przy tych strzałach to pomógł mi mój instynkt - ocenił. Piłkarze z Bełchatowa byli wściekli po meczu i nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. Jedynie Patryk Rachwał rzucił w stronie żurnalistów. - Bez sensu stracona bramka i później musieliśmy odrabiać straty. Mieliśmy sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy - powiedział Rachwał po czym pobiegł jak najszybciej do szatni.

Zagłębie nie zagrało rewelacyjnie, a jedynie przeciętnie. Jednak Rafał Ulatowski przypomniał, że w poprzednim roku wielokrotnie Miedziowi grali ładnie, a punktów nie było. - Piłkarsko nie jestem zadowolony z tego meczu, ale również i piłkarze nie. Jednak w ostatnim meczu rundy jesiennej, kiedy graliśmy z Wisłą w Krakowie, to wszyscy nas chwalili, ale przegraliśmy wtedy. Dzisiaj wszyscy chwalą Bełchatów, a to my mamy trzy punkty - zauważył Ulatowski. W drużynie Zagłębia zadebiutował nowy nabytek klubu - Mate Lacić. Chorwat wystąpił na środku obrony i spisał się dobrze. To on podał Kolendowiczowi na wolne pole po czym skrzydłowy Zagłębia strzelił bramkę. Ulatowski był zadowolony z występu swojego nowego defensora. - Zadaniem obrońcy jest bronienie bramki. Myślę, że cała formacja defensywna miała dzisiaj dużo szczęścia, ale jest one potrzebne. Jego występ oceniam na pewno pozytywnie i tworzył on ze swoim krajanem z Bałkanów bardzo zgraną parę. Mam duży ból głowy przed meczem z Lechem Poznań, ale każdy trener chciałby mieć taki - przyznał Ulatowski. Nie mógł on skorzystać w meczu z GKS z Michała Stasiaka, który pauzował za żółte kartki. W kolejnym spotkaniu Miedziowi zagrają z Lechem Poznań. Ulatowski ma ból głowy na kogo postawić na środku obrony, bowiem ma do dyspozycji trzech świetnych środkowych obrońców. Wspomnianego Lacicia oraz Stasiaka i Sretena Sretenovicia. Lenczyk słysząc nazwisko Serba obudził się z chwilowego zamyślenia i rzucił pytanie do obecnych na sali osób. - Sretenović to był ten, który takie piękne wślizgi robił? - zagaił Lenczyk. - Tak, to ten - odpowiedziała niemal chórem cała sala konferencyjna. - Przydałby się w Kosowie? Ale przepraszam, ja na polityce się nie znam - powiedział z uśmiechem Lenczyk.

Komentarze (0)