W fazie finałowej T-Mobile Ekstraklasy nie ma już łatwych meczów, a jedna porażka może diametralnie zmienić sytuację danej drużyny. Z wagi wtorkowego spotkania doskonale zdawali sobie sprawę gracze Podbeskidzia Bielsko-Biała i Ruchu Chorzów. W gorszej sytuacji byli Niebiescy, którzy nad strefą spadkową mieli zaledwie dwa punkty przewagi. Z kolei Górale zajmowali dziewiąte miejsce, a ich zaliczka nad piętnastym Zawiszą wynosiła pięć "oczek".
[ad=rectangle]
Pierwsza połowa pojedynku w Bielsku-Białej nie dostarczyła zbyt wielu emocji. Chorzowianie nie oddali żadnego celnego strzału, ale potrafili sprawić zagrożenie pod bramką strzeżoną przez Richarda Zajaca. Z kolei bielszczanie dwukrotnie oddali strzały w światło bramki. - Pierwsza część meczu nie była dla nas łatwa. Co prawda przez długi czas utrzymywaliśmy się przy piłce, ale brakowało wykończenia akcji i zdecydowania by przyśpieszyć grę - powiedział Waldemar Fornalik.
W drugiej połowie Niebiescy byli już skuteczniejsi, a trzy celne strzały zamienili na dwie bramki. Wynik spotkania w 52. minucie otworzył Rafał Grodzicki, który wykorzystał niefrasobliwość obrońców Górali i po dośrodkowaniu z rzutu rożnego umieścił piłkę w siatce. Był to pierwszy w tym sezonie gol zdobyty z tego stałego elementu gry. Niespełna 10 minut później prowadzenie podwyższył Roland Gigołajew. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku spotkania z Podbeskidziem i usatysfakcjonowani naszą grą w drugiej połowie - stwierdził Fornalik.
Ruch Chorzów w drugiej części gry w niczym nie przypominał zespołu z pierwszej połowy. Niebiescy grali lepiej taktycznie, a bezbłędna była linia defensywna, która wyłączyła z gry napastników Górali. Do tego strzelona bramka dodała pewności siebie piłkarzom z Chorzowa. - Druga połowa była inna. Zdobyta przez nas bramka otworzyła ten mecz. Później grało nam się dobrze, mieliśmy kolejne szanse. To dla nas cenne punkty, a swoim zawodnikom gratuluję zwycięstwa na trudnym terenie - ocenił szkoleniowiec śląskiego klubu.