- Nie czekałem na błędy Macieja Gostomskiego, cały czas trenowałem tak samo. W końcu dostałem szansę i mam możliwość gry w najważniejszym momencie rozgrywek. Mam nadzieję, że wykorzystam tę szansę, a Lech zakończy sezon na 1. miejscu - powiedział Jasmin Burić.
W końcówce rundy zasadniczej Bośniak występował głównie w rezerwach i długo musiał czekać aż trenerzy na niego postawią. - Zawodnicy z pola mają nieco łatwiej, bo mogą grać np. 15-20 minut i w ten sposób łapać formę. My bramkarze takiej możliwości nie mamy. By zachować rytm meczowy, możemy jedynie zejść do rezerw. Cały czas jednak musimy być gotowi na swoją szansę. Gdy już ona nadejdzie, to trzeba z marszu wejść i grać na wysokim poziomie - zaznaczył.
[ad=rectangle]
Jednym z głównych problemów Lecha są wahania formy. Było to widać nawet w rundzie finałowej. - Trudno powiedzieć gdzie leży przyczyna. Wygraliśmy na Legii, gdzie odbywał się najważniejszy mecz w sezonie, a potem dostaliśmy zimny prysznic w starciu z Jagiellonią. To spotkanie było bardzo słabe w naszym wykonaniu. Nie wiem skąd się bierze ten brak stabilności. Wciąż też się zdarza, że jedna połowa jest kiepska, a druga dobra - przyznał Burić.
Bośniak to jeden z niewielu piłkarzy, którzy pamiętają mistrzostwo Lecha w edycji 2009/2010. Czy to daje mu dodatkowe atuty w obecnej batalii? - Jestem w Poznaniu już bardzo długo, więc wiem jakie są oczekiwania miasta, klubu czy kibiców. Zachowuję spokój, bo dodatkowa presja nie jest nam potrzebna. Wszyscy zdają sobie sprawę, że teraz każdy mecz ma ogromne znaczenie i każdy jest tak samo trudny. Najważniejsze, byśmy nie tracili głowy i byli w pełni skoncentrowani - zakończył.