Trener Wisły Puławy: Gramy pięknie, ale po co nam to?

Puławska drużyna podniosła się z kolan i zapewniła sobie utrzymanie w II lidze. Ostatnio jednak spuściła z tonu - nie wygrała od czterech kolejek.

Wisła świetnie wystartowała na wiosnę i jej dobra passa trwała do początku maja. Puławianie ekspresowo oddalili się od strefy spadkowej, co wyraźnie ich uspokoiło. Nie potrafili rozstrzygnąć na swoją korzyść czterech kolejnych meczów, przez co ugrzęźli w dolnej połowie tabeli. - U nas kwiecień był pięknym miesiącem, a maj jest już mniej piękny. Zespół jest chyba psychicznie wyczerpany. Osiągnęliśmy już taki pułap punktowy, który gwarantuje, że nie spadniemy - przyznaje Bohdan Bławacki.
[ad=rectangle]
W poprzednim tygodniu Duma Powiśla uległa dwóm zespołom wciąż walczącym o utrzymanie - Kotwicy Kołobrzeg i Puszczy Niepołomice. Sztabowi szkoleniowemu nie pomagają kłopoty kadrowe. W sobotę ponownie kontuzji doznał Iwan Litwiniuk. - Nie mam pretensji jeśli chodzi o realizację założeń taktycznych. Może gramy pięknie, ale po co nam to, skoro nam to teraz przeszkadza? W każdym meczu mamy trudne sytuacje. W sobotę szybko zmieniłem z powodu kontuzji Litwiniuka. Później z urazem zszedł Fiedorow - wyjaśnia trener.

W perspektywie kolejnego sezonu Wisła musi poprawić grę w defensywie. Choć strzeliła 44 bramki, to straciła aż 48 goli. - W każdym meczu brakuje nam konsekwencji w obronie. Pod względem straconych bramek jesteśmy na piątym miejscu od końca w lidze - nie ukrywa Bławacki.

Komentarze (0)