Choć Znicz Pruszków nie liczy się w arcyciekawej batalii o awans na zaplecze ekstraklasy, to w swoim ostatnim spotkaniu zespół pokazał, że potrafi grać jak równy z równym z liderem II ligi.
[ad=rectangle]
Konfrontacja z Zagłębiem Sosnowiec zakończyła się bezbramkowym remisem, a pruszkowianie mogli żałować niewykorzystanych sytuacji, które przechyliłyby szalę zwycięstwa na ich stronę. - Chciałbym pogratulować drużynie Zagłębia tego jednego punktu. Swoim zawodnikom również bardzo gratuluję walki, zaangażowania w tym meczu. Zabrakło nam tego wszystkiego, co było w poprzednich pojedynkach. Mamy sytuacje, czasami jedną z tych szans trzeba wykorzystać, w tym meczu mieli je Karol Grudniewski i Maciek Górski. Szkoda, że nic nie wpadło, gdyż może to wszystko potoczyłoby się inaczej, a tak to do końca był to mecz walki - w mojej ocenie na remis - powiedział Dariusz Banasik.
- Może nie jesteśmy zadowoleni, gdyż grając u siebie nie można być zadowolonym z jednego punktu, ale graliśmy z bardzo mocnym przeciwnikiem - mają w swoich szeregach bardzo dużo zawodników, którzy grali nawet w ekstraklasie. To są bardzo małe różnice, jeżeli chodzi o poziom piłkarski na II ligowych boiskach - zauważył szkoleniowiec Znicza.
Do końca sezonu pozostały dwie kolejki, a rywalizacja o awans jest bardzo zacięta. Ostatni przeciwnik Znicza, Zagłębie Sosnowiec, jest aktualnym liderem II ligi. Jednak sosnowiczan od siódmych Błękitnych Stargard Szczeciński dzielą zaledwie dwa "oczka". Dariusz Banasik pokusił się o wytypowanie jednej z drużyn, która uzyska awans na wyższy szczebel rozgrywek.
- Życzę zawodnikom i trenerom Zagłębia awansu, jestem za tym całym sercem. Tym bardziej, że trzech grających piłkarzy z Sosnowca to są moi byli piłkarze z Legii. Będziemy do końca trzymać kciuki za ten zespół. Myślę, że Zagłębie będzie się cieszyć na koniec sezonu - podkreślił.