Zero punktów, jeden strzelony gol i siedem straconych - to bilans Podbeskidzia Bielsko-Biała w trzech ostatnich spotkaniach. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że Górale mogą być pewni utrzymania, lecz na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu bielszczanie muszą drżeć o zapewnienie sobie ekstraklasowego bytu.
[ad=rectangle]
Forma prezentowana w ostatnich tygodniach przez piłkarzy Podbeskidzia nie napawa optymizmem. Co prawda Górale w dwóch pierwszych meczach pod wodzą Dariusza Kubickiego zdobyli cztery punkty, ale w kolejnych pojedynkach nie potrafią zwiększyć swojego dorobku, a drużyny walczące o utrzymanie w elicie są już coraz bliżej bielszczan.
W piątkowym meczu Cracovia nie dała najmniejszych szans Góralom. Spotkanie do 70. minuty było wyrównane, ale wtedy do ataku ruszyły Pasy, a konkretnie duet rezerwowych: Dariusz Zjawiński - Boubacar Dialiba. - Po takim meczu nie jest łatwo usiąść przed dziennikarzami i go oceniać. Według mojej oceny i moich współpracowników, do momentu utraty pierwszego gola byliśmy równorzędnym partnerem dla drużyny Cracovii, mieliśmy klarowniejsze sytuacje do zdobycia gola - przyznał Kubicki.
I rzeczywiście trudno się nie zgodzić ze słowami trenera Podbeskidzia. To Górale do momentu utraty pierwszej bramki mieli więcej celnych strzałów, a bliski zdobycia gola w pierwszej połowie był Bartłomiej Konieczny. - Bramki zmieniają oblicze meczu, po stracie było widać, że ciężko było zareagować. Szybko straciliśmy kolejną bramkę i było praktycznie po spotkaniu, rywale złapali wiatr w żagle - ocenił Kubicki.
Stracona bramka zadziałała na Górali deprymująco. Na nic zdały się zmiany wykonane przez trenera, a na boisku pojawili się Idrissa Cisse, Dariusz Kołodziej i Piotr Malinowski. - Do momentu utraty pierwszej bramki realizowaliśmy wszystko to, co założyliśmy przed meczem. Po Cracovii widać, że jest na fali, lepiej gra w polu karnym niż mój zespół - powiedział trener Podbeskidzia.