Bramki co trzy minuty i powtórka z rozrywki - relacja z meczu PGE GKS Bełchatów - Zawisza Bydgoszcz

Zespół Mariusza Rumaka ponownie zmasakrował na wyjeździe jedyną w T-Mobile Ekstraklasie ekipę z województwa łódzkiego i wciąż ma spore szanse na utrzymanie w lidze.

Niezwykle istotne dla walki o utrzymanie w lidze spotkanie zgromadziło na GIEKSA Arenie znacznie więcej kibiców, niż miało to miejsce w ostatnich tygodniach. Wszystko za sprawą przekonującego zwycięstwa PGE GKS-u w Chorzowie. Brunatni, pod wodzą wracającego do klubu Kamila Kieresia, rozbili tamtejszy Ruch, wlewając w serca kibiców sporą dawkę nadziei na utrzymanie w lidze. Na trzy kolejki przed końcem sezonu cel wciąż jednak był daleko, a do jego realizacji niezbędne było pokonanie ostatniego w tabeli Zawiszy.
[ad=rectangle]
W przeciwieństwie do poprzedniej potyczki obu zespołów, która miała miejsce niespełna dwa miesiące temu, tym razem wynik bardzo szybko otworzyli przyjezdni. Już w 8. minucie spotkania z prawej strony znakomite prostopadłe podanie otrzymał Mica i mając przed sobą tylko Emilijusa Zubasa bez problemu wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Zamroczeni gospodarze nie mieli szansy się otrząsnąć. Nie minęło 180 sekund, a bydgoszczanie mieli na swoim koncie już dwa gole. Tym razem Mica dogrywał, a jego sprytne dośrodkowanie wykorzystał niepilnowany Josip Barisić.

Miejscowa drużyna pierwszą okazję do zdobycia bramki miała dopiero w 29. minucie spotkania, za sprawą... golkipera Zawiszy. Grzegorz Sandomierski tak niefortunnie piąstkował wrzuconą z rzutu wolnego z bocznego sektora boiska piłkę, że ta spadła na murawę za nim, tuż przed linią bramkową. Żaden z piłkarzy PGE GKS-u nie wykorzystał jednak szansy, by zdobyć gola z najbliższej odległości. Ta akcja rozochociła jednak gospodarzy. W konsekwencji chwilę później, po szybko rozegranej kontrze, z dystansu pokonać bramkarza rywali próbował pierwszy raz tego dnia Arkadiusz Piech.

W 36. minucie powinno być jednak już 0:3, ale z niespełna dziesięciu metrów w stojącego na linii bramkowej Zubasa trafił Barisić. Wcześniej znakomitym wyczuciem sytuacji w polu karnym i świetnym podaniem popisał się Alvarinho. Tuż przed przerwą stratę PGE GKS-u zmniejszyć mógł Piech, który po dalekim wrzucie z autu Damiana Zbozienia dopadł do piłki w szesnastce rywali, ale naprawdę dogodnej sytuacji fatalnie spudłował.

Josip Barisić okazał się katem bełchatowian
Josip Barisić okazał się katem bełchatowian

Od początku drugiej części spotkania gospodarze wreszcie ruszyli do ataku. W 53. minucie ładnie zacentrował Adam Mójta, ale Piecha uprzedził w powietrzu Luka Marić. Po godzinie gry Brunatni doczekali się jednak kontaktowej bramki. Świetną akcją popisał się Maciej Małkowski, który chwilę prowadził piłkę przy nodze, po czym zdecydował się uderzyć z około szesnastego metra w kierunku dalszego słupka bramki. Zasłonięty Sandomierski nie miał najmniejszych szans na udaną interwencję.

Na odpowiedź Zawiszy długo nie trzeba było czekać. Trzy minuty później Kamil Drygas idealnym podaniem obsłużył Barisicia, a Chorwat pewnym, płaskim uderzeniem pokonał bezradnego Zubasa. To jednak nie był koniec ofensywy przyjezdnych. Dosłownie po chwili wynik meczu na 1:4 poprawił Jakub Świerczok, który na boisku pojawił się... minutę wcześniej, zastępując Barisicia! Mariusz Rumak triumfował - w pełni zasłużenie.

Do końca spotkania rezultat nie uległ już zmianie. Tym samym Zawisza, dwukrotnie w ciągu dwóch miesięcy (wcześniej 12 kwietnia), upokorzył - i to w identycznych rozmiarach - PGE GKS, zmniejszając szanse bełchatowian na utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie do absolutnego minimum.  Sami bydgoszczanie z kolei odbili się wreszcie od ligowego dna i powinni do końca walczyć o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

PGE GKS Bełchatów - Zawisza Bydgoszcz 1:4 (0:2)
0:1 - Mica 8'
0:2 - Josip Barisić 11'
1:2 - Maciej Małkowski 60'
1:3 - Josip Barisić 63'
1:4 - Jakub Świerczok 66'

Składy:


PGE GKS Bełchatów:
Emilijas Zubas - Damian Zbozień, Marcin Flis, Paweł Baranowski, Adam Mójta, Łukasz Wroński (69' Andreja Prokić), Piotr Witasik (41' Paweł Komołow), Patryk Rachwał, Kamil Wacławczyk (69' Sebastian Olszar), Maciej Małkowski, Arkadiusz Piech.

Zawisza Bydgoszcz:
Grzegorz Sandomierski - Jakub Wójcicki, Andre Micael, Luka Marić, Cristian Pulhac, Bartłomiej Pawłowski (80' Jakub Smektała), Iwan Majewskij, Mica, Kamil Drygas, Alvarinho (90+3' Stefan Denković), Josip Barisić (64' Jakub Świerczok).

Żółte kartki: Iwan Majewskij (Zawisza Bydgoszcz).

Sędzia:
Marcin Borski (Warszawa).
[event_poll=52079]

Komentarze (19)
avatar
artcafe
31.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Jak zakończy się konflikt kibole - osuch ja wraca na trybuny 
avatar
MANOLOzBYDG
31.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
5
Odpowiedz
Wszyscy na Piasta !!! Zobaczmy kto wspiera "wk.. osucha" !!! 
avatar
tomekBYDGOSZCZ
31.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zawisza pokaże niedowiarkom i bezmózgą, że chcieć to móc! 
avatar
Leskater
30.05.2015
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Nie zawiedź nas Zawisza. Bydgoszcz zasługuje na Ekstraklasę! Piłka, kosz i siatka, będzie na co chodzić. Jak Zawisza się utrzyma Pan Rumak powinien zostać trenerem roku. 
Michał W.
30.05.2015
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Spotkanie w Bełchatowie nie było już tylko "meczem za 6 pkt.", ale prawdopodobnie meczem o byt w Ekstraklasie, z którego Zawisza wyszedł z tarczą pogrążając jednego z beniaminków;
Kluczowym dl
Czytaj całość