W dwóch ostatnich meczach I ligi Grzegorz Goncerz aż pięciokrotnie pokonał bramkarzy rywali. Dwa gole strzelił w starciu z Sandecją Nowy Sącz, a trzykrotnie pokonał golkipera GKS-u Tychy. Dzięki tak wysokiej skuteczności zawodnik GKS-u Katowice jest bliski wywalczenia korony króla strzelców zaplecza ekstraklasy.
[ad=rectangle]
Na kolejkę przed końcem zmagań Goncerz ma pięć trafień przewagi nad grającym w barwach Termaliki Bruk-Bet Nieciecza Emilem Drozdowiczem. - Nigdy nie strzelałem trzech bramek, a w meczu z GKS-em Tychy mi się udało. Kto wie, może komuś się uda strzelić pięć bramek albo więcej, wszystko jest możliwe. Będę zachowywał chłodną głowę i z ewentualnej korony króla strzelców będę się cieszył po ostatniej kolejce - skromnie przyznał Goncerz.
W meczu z GKS-em Tychy Goncerz skrzętnie wykorzystywał błędy defensywy rywali. Pierwszą bramkę gracz katowickiego klubu zdobył efektowną "podcinką". Sam zawodnik przyznał, że wzorem w tej sytuacji był dla niego Tomasz Frankowski. - Piłka trafiła do mnie przypadkowo, ale tak chciałem uderzyć. Przyjąłem piłkę, widziałem że Sebastian Przyrowski wychodzi do mnie agresywnie. Naoglądałem się bramek Tomasza Frankowskiego i udało mi się zdobyć chyba pierwszą taką bramkę w karierze. Próbujemy dalej, jeszcze wiele bramek do zdobycia - zadeklarował Goncerz.
Z kolei swoją trzecią bramkę "Gonzo" zdobył po rzucie karnym. W tym sezonie piłkarz katowickiego GKS-u z "wapna" ma 100 proc. skuteczność. - Nie jestem wyznaczony, ale jako pierwszy podchodzę do karnych. W tym sezonie nie było sytuacji, w której bym się pomylił z rzutu karnego. Dlatego podchodzę do nich dopóki się "nie skuję". Na razie wszystkie trafiam - stwierdził Goncerz.