Jaga tylko i aż brązowa - relacja z meczu Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk

Lechia Gdańsk chciała zepsuć Jagiellonii Białystok pożegnanie z kibicami. Zdobyła dwa piękne gole, ale następnie trzecia drużyna T-Mobile Ekstraklasy odpowiedziała jej czterema.

Maciej Makuszewski zapowiadał przed meczem z przekonaniem, że będzie współtworzyć dobre widowisko przy pełnych trybunach. Słowa dotrzymał, a przy okazji dodatkowo zmobilizował swoich partnerów. Lechia Gdańsk zagrała w Białymstoku 75 dobrych minut i wydawało się, że nikt i nic nie odbierze jej zwycięstwa, dzięki któremu podtrzyma passę w konfrontacjach z wygodnym rywalem. Tak się nie stało. Mecze piłkarskie trwają o kwadrans dłużej, a ten decydujący kwadrans był popisowy w wykonaniu Jagi.
[ad=rectangle]

Do przerwy zasłużone prowadzenie Lechii 1:0 po golu Nikoli Lekovicia. To premierowe i wiadomo już - ostatnie trafienie Serba w sezonie. Obrońca miał hektary miejsca po kombinacyjnie rozegranym rzucie rożnym i huknął mocno w narożnik bramki Bartłomieja Drągowskiego. Wcześniej blisko gola byli Adam Buksa, Sebastian Mila, który to duet był najaktywniejszy obok wspomnianego już Makuszewskiego.

Drugą połowę gdańszczanie grali na sektor ze swoimi kibicami. Dali im moment radości w 56. minucie. Konkretnie Antonio Colak, który perfekcyjnie huknął z półwoleja po wrzutce Makuszewskiego. Wydawało się w tym momencie, ze wieczór będzie należeć do Lechii, a Colak przyćmi Patryka Tuszyńskiego, który choć miał szanse podbramkowe, to długo nie wpisywał się na listę strzelców.

W 79. minucie w końcu się udało. Ex-Lechista zdobył bramkę dla Jagiellonii Białystok z rzutu karnego po faulu Rudinilsona Silvy na Karolu Mackiewiczu. Całe zamieszanie wzięło się po stracie zmiennika - Mateusza Możdżenia. Po kilkunastu następnych minutach inny zmiennik Filip Modelski doprowadził do remisu 2:2 płaskim, anemicznym, ale zaskakującym strzałem z półdystansu.

Szał radości na trybunach, ale to nie był koniec emocji. Zanim Jagiellonia Białystok ruszyła do ataku kibice gości zadymili cały stadion, przez co Daniel Stefański musiał doliczyć pięć minut do regulaminowego czasu. Te 300 sekund wybitnie nie pomogło piłkarzom z Gdańska. Rozpędzona Jaga tańczyła z nim na własnych zasadach i dobrze grająca dotychczas Lechia kompletnie się pogubiła.

W 93. minucie Taras Romanczuk dobił do siatki odbitą od słupka futbolówkę, a wynik ustalił z rzutu karnego Maciej Gajos. Środkowy pomocnik wykorzystał jedenastkę po faulu na Tuszyńskim. Fetował gola wysokim wyskokiem w powietrze. Mniej więcej takim jaki wykonała w tym sezonie drużyna Michała Probierza. W poprzednim nie zakwalifikowała się do grupy mistrzowskiej, a w zakończonym właśnie nie tylko była w ósemce, ale nawet założyła na szyje medale.

Probierz i spółka liczyli na srebrne krążki, ale obojętnie jak wysoko by pokonali Lechię nie mieli na nie szans. W Warszawie Legia nie potknęła się bowiem w pojedynku z Górnikiem Zabrze. W ten sposób Jaga jest na finiszu trzecia za Wojskowymi i za nowym mistrzem Polski Lechem Poznań. Drużyna z Trójmiasta kończy na piątej lokacie i znów nie spełniła swoich marzeń o europejskich pucharach. Może uda się za rok. Na pewno nie będzie mogła sobie pozwalać na stratę czterech goli w 17 minut.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 4:2 (0:1)
0:1 - Nikola Leković 42'
0:2 - Antonio Colak 56'
1:2 - Patryk Tuszyński (k.) 79'
2:2 - Filip Modelski 89'
3:2 - Taras Romanczuk 90+3'
4:2 - Maciej Gajos (k.) 90+5'

Składy:

Jagiellonia: Drągowski - Frankowski (46' Modelski), Tarasovs, Pawlik, Straus - Grzyb, Romanczuk, Gajos, Dzalamidze (68' Świderski), Mackiewicz (83' Mystkowski) - Tuszyński.

Lechia: Budziłek - Rudinilson (79' Dźwigała), Janicki, Borysiuk, Leković - Makuszewski, Łukasik (65' Możdżeń), Vranjes, Mila (90+6' Macierzyński), Buksa - Colak.

Żółte kartki: Frankowski (Jagiellonia) oraz Janicki, Mila (Lechia).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 17 748.

[event_poll=52098]

Źródło artykułu: