- Mecz wyglądał jak całe rozgrywki w naszym wykonaniu, więc obfitował w emocje do ostatnich minut. Wisła najgroźniejszą sytuację stworzyła w doliczonym czasie i przeżywaliśmy naprawdę trudne chwile. Nie zabrakło zwrotów akcji, lecz znów się podnieśliśmy - powiedział Maciej Skorża.
Kolejorz przez większą część gry atakował, jednak nie udało mu się zdobyć gola. - Nie potrafiliśmy umieścić piłki w siatce, choć były ku temu okazje. Muszę przyznać, że momentami mecz mi się strasznie dłużył, ale też widziałem w drużynie ogień i pasję. To sprawiało, że nie traciłem optymizmu - dodał.
[ad=rectangle]
Najlepszym fragmentem w wykonaniu poznaniaków był początek, gdy uzyskali oni dużą przewagę i raz po raz zagrażali bramce Michała Buchalika. - Wtedy było widać swobodę w grze, bez problemu kreowaliśmy sytuacje, zabrakło nam jednak zimnej krwi. Skuteczność zresztą przez cały sezon nie była naszą najmocniejszą stroną. W późniejszej fazie meczu Wisła zaczęła grać odważniej i po przerwie widowisko było wyrównane. Rywale spisali się bardzo solidnie, byli trudnym i wymagającym przeciwnikiem. Dlatego cieszę się, że ani przez chwilę nie straciliśmy głowy. Mało było momentów, w których umykała nam kontrola nad przebiegiem spotkania. Naszej gry nie zakłóciła nawet strata kluczowego obrońcy Paulusa Arajuuriego. Tamas Kadar świetnie się wprowadził i szyki obronne do końca były uporządkowane - zanalizował.
Skorża pokusił się też o pierwsze podsumowania. - Ten tytuł to ogromna radość i piękny sen. Ja pracuję w Poznaniu dopiero od września, ale już straciłem dużo zdrowia. Jestem szczęśliwy, a przede wszystkim towarzyszy mi optymizm jeśli chodzi o przyszłość. Gorąco wierzę, że ta drużyna jest w stanie grać na wysokim poziomie nie tylko w ekstraklasie, ale również na arenie europejskiej - zakończył.