- Od zakończenia rozgrywek minęło mało czasu - zbyt mało, by nagle kompletnie stracić formę. Myślę, że nasi reprezentanci będą odpowiednio zmobilizowani i osiągną cel. Zresztą zgrupowanie trwało aż tydzień, więc selekcjoner miał stosunkowo dobre warunki do tego, by przećwiczyć względy taktyczne, a nawet poprawić motorykę u tych zawodników, którzy cokolwiek zaniedbali - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Andrzej Zamilski.
W starciu z Gruzją Adam Nawałka nie może skorzystać z usług wykartkowanego Kamila Glika, a także kontuzjowanych Pawła Olkowskiego, Artura Jędrzejczyka, Jakuba Wawrzyniaka i Łukasza Teodorczyka. - Szykują się zmiany w składzie i to może być jakiś problem. Z drugiej strony nie sądzę, by którykolwiek zawodnik miał trudność ze zrozumieniem się z kolegami. Nie zakładam też, że tych roszad będzie wiele. Im mniej, tym większa szansa na sukces. To nie jest odpowiedni czas na eksperymenty. Rozgrywamy zbyt poważne spotkanie, by akurat teraz podejmować ryzyko - dodał były opiekun kadry młodzieżowej, a także asystent Leo Beenhakkera w pierwszej reprezentacji.
[ad=rectangle]
Jednym z najważniejszych zadań selekcjonera jest wypełnienie luki po Gliku. Wydaje się, że najwyżej stoją akcje Michała Pazdana. Zamilski widzi też jednak inną opcję. - Być może jako stoper zagra Tomasz Jodłowiec. Pamiętajmy, że Pazdan też nie jest do końca nominalnym środkowym obrońcą, bo wcześniej grywał jako defensywny pomocnik - zaznaczył.
Duże szanse na grę daje się też Karolowi Linettemu, który w końcówce sezonu złapał wysoką formę i dołożył sporą cegiełkę do mistrzostwa Polski dla Lecha. - Karol sprawia niezłe wrażenie, ale choć jego zespół sięgnął po tytuł, to nie ma też przesadnych powodów do zachwytów. Pamiętajmy również, że w reprezentacji Linetty wciąż jest żółtodziobem. Nie wiem czy Adam Nawałka postawi na niego już od 1. minuty. Być może pośle go do boju w późniejszej fazie meczu. Selekcjoner musi zdecydować, czy chce ryzykować. Ja desygnując Linettego od początku miałbym duszę na ramieniu - zakończył.