Pojedynki reprezentacji Argentyny i Urugwaju mają bogatą tradycję i potężne znaczenie dla kibiców w obu krajach. Premierowe derby rozegrano w 1901 roku. Jedne z następnych przypadły na finał pierwszego mundialu w 1930. Wówczas w Montevideo zwycięstwo Urusów oglądało niemal 100 tysięcy kibiców.
[ad=rectangle]
Gra w La Serenie toczyła się nie tylko o prestiż, ale także o awans do ćwierćfinału Copa America 2015. Po inauguracji Urugwaj był w lepszej sytuacji niż Albicelestes. Pokonał skromnie 1:0 Jamajkę i wyprzedzał w grupie B swojego przeciwnika, który tylko zremisował 2:2 z Paragwajem. Taki układ sił determinował wydarzenia na boisku przez niemal godzinę. Do decydującej 56. minuty atakowali niemal wyłącznie Argentyńczycy.
Na początku najwięcej kłopotu Urusom sprawiał Angel di Maria. Skrzydłowy Manchesteru United był aktywny, zmieniał stronę i dwukrotnie uderzał z ostrego kąta. Raz spudłował, a poprawka wylądowała w koszyczku jubilata - Fernando Muslery. Po tych sytuacjach rywale skorygowali ustawienie i zaczęli bacznie pilnować di Marię.
Pod specjalną opieką był również Lionel Messi. Na obu stronach boiska toczył trudne boje z Alvaro oraz Maxim Pereirą. Dopiero w 25. minucie znalazł miejsce przed polem karnym i obsłużył kapitalną wrzutką z głębi pola Sergio Aguero. Napastnik nie miał przy sobie żadnego przeciwnika i strzelił głową. Na swojego gola musiał jednak poczekać. Dobrze interweniował Muslera i do przerwy mógł spokojnie obserwować mecz.
Jeszcze mniej pracy miał Sergio Romero. Celestes szanowali remis i od święta wybierali się na połowę rywala. Tak naprawdę w pierwszej połowie tylko raz zrobiło się gorąco, gdy Diego Rolan główkował obok słupka po dośrodkowaniu Maxi Pereiry. Krótko po przerwie można było odnieść wrażenie, że obraz meczu zmieni się i Urugwaj śmielej zaatakuje. Maxi zatrudnił bramkarza bombą z ostrego kąta po akcji indywidualnej.
Jedna jaskółka wiosny nie uczyniła i nadal atakowali finaliści mundialu. W 56. minucie ich starania przyniosły owoc w postaci gola. Wypracowali go piłkarze, którzy w poprzednim sezonie reprezentowali Manchester City. Wicemistrz Anglii o przydomku Obywatele ma w kadrze Argentyny trzech zawodników. Duet Pablo Zabaleta i Sergio Aguero popisał się wyborną akcją. Pierwszy mocno bił piłkę ze skrzydła w pole karne, a drugi zbiegł na krótki słupek i huknął głową do siatki.
Zmiana wyniku zmieniła obraz spotkania. Zrobiło się nerwowo, było dużo przepychanek, kłótni i więcej dobrego futbolu. Urugwaj musiał zaatakować i miał szanse na wyrównanie. Blisko byli Abel Hernandez oraz Diego Godin. Jeszcze bliżej Rolan. Zawodnik Girondins Bordeaux myli się jednak koszmarnie od początku Copa. W pierwszym meczu zaliczył kuriozalna wywrotkę na piłce, a w drugim nie skierował do pustej bramki futbolówkę odbitą od Romero w 75. minucie.
Do końca wynik nie uległ zmianie. Obrońca tytułu chciał szachować Argentynę i kunktatorskim futbolem wywalczyć cenny remis. Był blisko, ale planu nie zrealizował, więc sam znalazł się w szachu. Jest na trzecim miejscu w grupie i dla spokoju musi zapunktować w meczu z Paragwajem. Albicelestes mają do rozegrania spotkanie z najsłabszą w grupie Jamajką i zagrają w nim o triumf w grupie.
Argentyna - Urugwaj 1:0 (0:0)
1:0 - Sergio Aguero 56'
Składy:
Argentyna: Romero - Zabaleta, Garay, Otamendi, Rojo - Biglia, Mascherano, Pastore (79' Banega) - Messi, Di Maria (89' Pereyra), Aguero (82' Tevez).
Urugwaj: Muslera - M. Pereira, Gimenez, Godin, A. Pereira - Gonzalez, Arevalo, Lodeiro (69' Hernandez), Rodriguez (64' Sanchez) - Rolan, Cavani.
Żółte kartki: Mascherano, Romero, Rojo (Argentyna) oraz Lodeiro, Godin, A. Pereira (Urugwaj).
Sędzia: Sandro M. Ricci (Brazylia).
Zobacz gola Aguero
{"id":"","title":""}