Temat gry snajpera Śląska Wrocław w Kolejorzu pojawił się już zimą, lecz wtedy zawodnika łączył jeszcze półroczny kontrakt z dotychczasowym pracodawcą i do transferu nie doszło.
Latem obie strony ponownie przystąpiły do rozmów, w efekcie agent Marco Paixao otrzymał gotowy kontrakt. Obowiązywałby on przez trzy lata, a piłkarz miałby zarabiać 300 tys. euro rocznie i dodatkowo otrzymać 200 tys. za podpis. W sumie przez trzy sezony występów w Poznaniu zainkasowałby zatem 1,1 mln euro.
[ad=rectangle]
Dlaczego sprawa nie została sfinalizowana? Menedżer 30-latka przekazał władzom Kolejorza, że jego klient chciałby jednak zarabiać więcej - 360 tys. euro rocznie, co dałoby mu miesięczną pensję na poziomie 30 tys. Pozostałe warunki nie miałyby ulec zmianie.
Lech nie był skłonny do zaakceptowania tych żądań, zwłaszcza że pojawiła się możliwość pozyskania Marcina Robaka, a koszty tego transferu były stosunkowo niskie. Za wykupienie doświadczonego napastnika z Pogoni Szczecin zapłacono tylko 100 tys. euro.
Tymczasem Portugalczyka jego menedżer zaproponował Lechii Gdańsk. Na co ostatecznie zdecyduje się sam zainteresowany? Decyzji jeszcze nie ma. Temat jego gry w Kolejorzu nie upadł, jednak teraz wiele zależy również od przyszłości Zaura Sadajewa. Jeśli Czeczen pozostanie w ekipie Macieja Skorży na kolejny sezon, to mistrz Polski będzie miał w ataku trzech piłkarzy (odszedł Vojo Ubiparip, ale w odwodzie jest jeszcze Dawid Kownacki). Wówczas poznaniacy nie znajdą się pod ścianą i będą mogli twardo negocjować z przedstawicielem Paixao, bądź w ogóle zrezygnować z zatrudnienia tego gracza.
#dziejesiewsporcie: dziewczyna Rzeźniczaka robi furorę: "lepsza od Żyry"