Słowacki pomocnik znajdował się w kręgu zainteresowań wielu drużyn, zarówno z I ligi, jak i z II ligi. Ostatecznie zdecydował się przejść na zaplecze ekstraklasy, do drużyny beniaminka. W czwartek 18 czerwca podpisał on z Zagłębiem Sosnowiec roczną umowę z możliwością przedłużenia.
[ad=rectangle]
- Trener kontaktował się ze mną w sprawie transferu. Zapewne jakiś wpływ na moją decyzję miał niezwykle ciekawy i przewrotny mecz z rundy wiosennej, w którym prowadziliśmy 2:0, a przegraliśmy z Zagłębiem 3:4 - wyjawił były zawodnik Limanovii Limanowa. Wtedy to Limanovia prowadziła 2:0 już po 30 minutach gry, lecz zaskakująca szarża sosnowiczan w końcówce pierwszej połowy doprowadziła do stanu 2:3. Natomiast po zmianie stron Zagłębie podwyższyło na 4:2, a spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 3:4, strzelcem dwóch bramek dla Limanovii był właśnie Pribula (oba gole zdobył z karnych).
Zespół z Limanowej ambitnie walczył o utrzymanie, lecz nie ustrzegł się spadku do III ligi małopolsko-świętokrzyskiej. - Duża nerwowość była w Limanovii, gdyż wszyscy chcieli się utrzymać. W pierwszych meczach wyglądało to całkiem nieźle, później przegrywaliśmy spotkania i doszło do zmiany trenera, a na koniec nie było już o co grać. Walczyliśmy do ostatniej kolejki, ale wiedzieliśmy, że straciliśmy szansę na pozostanie w lidze. Najczęściej grywałem na lewej stronie, ale mogę występować na środku lub na prawym skrzydle. Były mecze w tym sezonie, które stały na bardzo wysokim poziomie sportowym i mogły przypominać te z najwyższej ligi rozgrywkowej w Słowacji - powiedział.
Martin Pribula trafił do Polski w przerwie zimowej minionego sezonu. Choć już się wypromował, dzięki dobrej grze w Limanovii, to przed nim okazja do zaprezentowania swoich umiejętności o klasę rozgrywkową wyżej. Pomocnik nie ukrywał zadowolenia z zasilenia szeregów sosnowieckiego Zagłębia. - Jest to dla mnie wielka szansa, żeby pokazać się w I lidze - zaznaczył.