Mariusz Pawełek... uniknął pijawek

Bramkarz Śląska Wrocław w sparingu z KGHM Zagłębiem Lubin nabawił się urazu. Kontuzję mięśnia udało się jednak zaleczyć. Kapitan WKS-u cieszy się natomiast, że uniknął... leczenia pijawkami.

Artur Długosz
Artur Długosz
W okolicach 70. minuty sparingowego spotkania Śląska Wrocław z KGHM Zagłębiem Lubin doszło do starcia, w którym Eryk Sobków poturbował Mariusza Pawełka. Golkiper WKS-u najpierw był opatrywany na boisku, a potem między słupkami zastąpił go Jakub Wrąbel. -  Taką kontuzję w Austrii nazywa się pocałunek konia. Myślę, że będzie wszystko dobrze, nie będzie to na tyle groźne. Od razu Mariusz poszedł na okłady z lodu - mówił po spotkaniu Tadeusz Pawłowski, sugerując przy okazji, że być może Pawełek zostanie poddany leczeniu pijawkami. To jednak nie było konieczne.
- Noga była mocno stłuczona. Sztab medyczny od razu zareagował. Mieliśmy dobry sprzęt, żeby zadziałać. Obyło się jednak bez pijawek. Dla mnie byłaby to nowość, na szczęście obyło się bez - mówi teraz sam Pawełek.

- Normalnie trenowałem, to trzeba rozbiegać, rozwałkować. Trochę się nacierpiało, ale chciało się wyjść z chłopakami do treningu. Na tyle na ile mogłem, to trenowałem. Jest wszystko dobrze - dodał.

Teraz przed Śląskiem Wrocław pierwszy mecz w eliminacjach do Ligi Europy. - Stęskniłem się za pucharami. Trochę tych lat minęło. Cieszę się, że doszliśmy do tego punktu, że przychodzi ta adrenalina taka pozytywna i można się zaprezentować na arenie międzynarodowej. To wyróżnienie dla mnie i chłopaków, i też przeżycie. Będziemy chcieli się jak jak najlepiej pokazać i przywieźć dobry rezultat z tego pierwszego meczu - podsumował kapitan WKS-u.

Marco Paixao oficjalnie odchodzi ze Śląska

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×