W najbliższy czwartek piłkarze Śląska Wrocław rozpoczną zmagania na międzynarodowej arenie. W przeszłości ich trener Tadeusz Pawłowski z WKS-em jako piłkarz grał w europejskich pucharach. - Podejście jest teraz takie same. To wszystko rośnie. Myślę, że jeżeli przejdziemy do następnej rundy, to z każdą kolejną będzie coraz lepiej i nazwa rywala będzie też i dla publiczności, i dla nas jakimś magnesem. Każdego przeciwnika trzeba respektować - mówi szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych.
[ad=rectangle]
- Jak ja sam grałem, na początku był Cypr, Malta, a kończyło się na Liverpoolu. Te nazwy są fajne. Bardzo bym się cieszył, żebyśmy dotarli do takiego etapu, abyśmy się mogli zmierzyć z takim rywalem - dodaje.
Na mecz z NK Celje Tadeusz Pawłowski zabiera paru młodych zawodników. - Tych chłopców trzeba przygotować do wejścia. Tak samo jest z Michałem Bartkowiakiem, który miał bardzo krótką przerwę. W tej chwili się nie regeneruje, nie znosi tych obciążeń. Musimy zaaplikować mu inny trening. Zastanawiamy się, czy nie dać mu tygodnia urlopu. W tej chwili nie wygląda za dobrze. Musimy go na razie oszczędzać. Tych wszystkich zawodników młodych prowadzimy indywidualnie. To są talenty, które nam dadzą jakość w przyszłości. Trzeba się wykazać duża cierpliwością. Fajnie, że reagujemy na reakcję ich organizmów, wtedy się szybko aplikuje im trening indywidualny - wyjaśnia trener.
Tadeusz Pawłowski cały czas chciałby wzmocnić swój zespół. - Potrzebujemy zawodników ogranych. W dalszym ciągu jestem przekonany, że musimy patrzeć nie tylko na czwartek, ale na cała jesień. Przed nami morderczy sezon. Potrzebujemy co najmniej czterech zawodników - podsumował szkoleniowiec.