Spore straty Lecha Poznań przez zamknięcie stadionu. "To mnie wkur..."

Newspix / Adam Jastrzebowski
Newspix / Adam Jastrzebowski

Lech Poznań na zamknięciu stadionu na ostatnią rundę eliminacji europejskich pucharów straci sporo pieniędzy. Prezes klubu Karol Klimczak był z tego powodu niezwykle rozzłoszczony.

Przypomnijmy, że UEFA podjęła bardzo kontrowersyjną decyzję o zamknięciu Inea Stadionu na podstawie donosu Stowarzyszenia "Nigdy Więcej" o wywieszeniu przez kibiców Lecha Poznań transparentu "Legion Piła - Krew Naszej Rasy". Flaga ta na stadionach pojawia się od dawna i do tej pory nikomu nie przeszkadzała. Na meczu z FK Sarajewo była dodatkowo prawie niewidoczna. Nie zwrócił na niej uwagi nikt, włącznie z obserwatorem UEFA, oprócz wspomnianego stowarzyszenia.
[ad=rectangle]
Lech jest oburzony decyzją o zamknięciu stadionu i nałożeniem kary finansowej w wysokości 50 tysięcy euro. - Lech nie chce się mieszać w politykę i prowokować w żaden z inny sposób, bo stadion nie jest do tego miejscem. Jak ktoś ma jakieś swoje przekonania, to może zorganizować wiec, zgromadzenie publiczne, założyć partię lub wywiesić w domu transparent i się do niego modlić. Mi jest kurw.. wszystko jedno. Nie może być jednak takich zachowań, za które klub dostaje po głowę - mówi Karol Klimczak, który uważa jednak, że kara jest zbyt surowa.

Decyzja UEFA spowoduje spore straty w kasie poznańskiego klubu. - Powiedzmy, że około miliona z biletów oraz 200 tysięcy złotych kary. Fajna zabawa dwóch lub trzech osób prawda? To mnie właśnie wkur... - wylicza oburzony prezes Kolejorza. Straty finansowe to nie jedyne jakie poniesie Lech. W niezwykle ważnym meczu piłkarze poznańskiego klubu nie będą mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców. - Trzy osoby wywieszające flagę i realizujące swoje cele powodują, że 30 tysięcy nie obejrzy meczu, który może być najważniejszy w tym roku. Będzie to spotkanie o wejście do fazy grupowej. Wiemy jak się gra na Bułgarskiej i pomoc kibiców jest potrzebna, szczególnie w okresie, gdy gramy nierówno - kontynuuje Klimczak.

Lech zrobi wszystko, aby UEFA zmniejszyła swoją karę, ale szanse na to są niewielkie. - Najważniejsze, żeby mecz się odbył z udziałem publiczności. Kibice na to zasłużyli. Będziemy wnioskowali o zwiększenie kary finansowej i zamknięcie tylko jednej trybuny - mówi prezes mistrza Polski. Nie wiadomo jednak czy UEFA zdąży rozpatrzyć odwołanie Lecha w odpowiednim czasie.

Źródło artykułu: