Neonaziści terroryzują futbol. Tego klubu boją się wszyscy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Rywale odczuli na własnej skórze, jak brutalni są piłkarze z Dornburga. - Wolimy "oddać" mecz walkowerem i zapłacić grzywnę - mówią. Związek chce wykluczyć klub z rozgrywek, ale to nie takie proste.

W tym artykule dowiesz się o:

Kreisliga Jerichower Land Sued - to jedna z lig na dziesiątym (ostatnim) szczeblu niemieckiego futbolu. Grają w niej zespoły z okolic Magdeburga. Kolejny sezon rozpocznie się pod koniec sierpnia, ma wziąć w nim udział 14 ekip. Jedna z nich budzi powszechny strach.

FC Ostelbien Dornburg to klub, który w niemieckich mediach nazywany jest "czarną owcą" futbolu. Cieszy się złą sławą. Z ustaleń służb wywiadowczych wynika, że większość zawodników tego zespołu należy do ugrupowań skrajnie prawicowych. Mowa o 15 z 18 piłkarzy. Uczestniczą w demonstracjach neonazistów, są podejrzani o akty przemocy. Także na boisku. [ad=rectangle] Lider o dwóch twarzach

Klub istnieje od 2011 roku. Założyło go kilka osób wywodzących się z Blue White Street Elite Fight Club - klubu sztuk walki, zrzeszającego "bojówkę" z Magdeburga. Za postać numer 1 w Dornburgu uznawany jest Dennis Wesemann. Niemieckie media prześwietliły jego sylwetkę. Wyszło na jaw, że to człowiek o dwóch twarzach.

Uśmiechnięty 28-latek, przedsiębiorca, lokalny samorządowiec (dostał się do rady w miejscowości Stresow), rozdający balony dzieciom podczas festynu. Zarazem aktywista ugrupowań neonazistowskich, mający za sobą wierną grupę kompanów o podobnych poglądach, zastraszający tych, którzy ośmielą się mieć odmienne zdanie. Gdy dziennikarze telewizji MDR chcieli z nim porozmawiać, odmówił, a następnie uderzył w ich kamerę.

W ubiegłym sezonie Wesemann kilka razy dał się poznać z jak najgorszej strony. Gdy 1. FC Ostelbien grało mecz wyjazdowy z SG Blau-Weiss Niegripp, upatrzył sobie Fitima Cimiliego. Zawodnik z Kosowa był jedynym obcokrajowcem w drużynie gospodarzy. Odczuł na własnej skórze, jak bezwzględny potrafi być lider zespołu, w którym grają prawicowi ekstremiści. Został opluty. Reakcja sędziego? Brak. Później Wesemann kilka razy ostro potraktował Cimiliego, m.in. kopnął go w udo. - Po kilku dniach odcisk buta był jeszcze widoczny na moim udzie. Nikt w moim kraju nie uwierzy mi, że takie coś mogło mi się przytrafić w Niemczech - mówi Cimili.

"Siódemkę" dorwiemy, a "osiemnastka" to...

Symptomatyczna była także postawa trenera Blau-Weiss Niegripp. Wolał zdjąć z boiska piłkarza z Kosowa. Polecił mu się szybko wykąpać, a następnie nie pokazywać na oczy rywalom. Nie chciał zaogniać sytuacji. Cimili na co dzień działa w organizacji zwalczającej zachowania ksenofobiczne. Wesemann musiał o tym wiedzieć, jego koledzy także. Po zejściu z boiska Cimiliego rzucali złowrogie komentarze: - "Siódemkę" jeszcze dorwiemy.

Skoro mowa o liczbach, Wesemann zakłada koszulkę z nr 18. Nieprzypadkowo. Dla neonazistów ma to ukryte znaczenie - jedynka symbolizuje pierwszą literę alfabetu, ósemka - ósmą. AH - czyli inicjały Adolfa Hitlera.

Drużyna z Dornburga (to dzielnica miasta Gommern) sieje postrach w miejscowościach, w których się pojawia. Tak było również w Paplitz, w spotkaniu barażowym o miejsce w wyższej lidze. Przyjezdna ekipa grała ostro, ale na nic się to zdało. Musiała uznać wyższość gospodarzy, którzy po ostatnim gwizdku rozpoczęli świętowanie. Jeden z zawodników z Paplitz szalał na murawie z szampanem, przy okazji oblewając Wesemanna. Ten ostatni nie wytrzymał. Błyskawicznie wyprowadził nokautujący cios. Włączyli się w to jego koledzy, agresywny był m.in. bramkarz FC Ostelbien, który uderzył innego rywala. [nextpage]Miarka się przebrała. W mediach rozpoczęła się kampania mająca na celu wyeliminowanie brutali z rozgrywek. Włączyły się w to inne zespoły z Kreisliga Jerichower Land Sued. Zamierzają one bojkotować mecze z siejącą terror ekipą. Michael Pieper, szef klubu SV Eiche Redekin, deklaruje: - Nie chcę w czasie wolnym obawiać się o swoje zdrowie. Wolę stracić trzy punkty i zapłacić karę 100 euro za walkower.

Wtóruje mu wspomniany Fitim Cimili: - Lepiej oddać trzy punkty walkowerem, niż zagrać z nimi i skończyć z połamanymi nogami czy rękami.

Sędziowie też mają tego dosyć

Piłkarze innych zespołów odnieśli wrażenie, że agresywne zachowania zawodników z Dornburga nie były odpowiednio temperowane przez arbitrów. Zdarzały się także inne dziwne sytuacje. Przy minimalnym prowadzeniu 1. FC Ostelbien niektóre spotkania kończyły się... kilka minut wcześniej.

Pojawiły się dwie teorie: albo większość sędziów jest zaprzyjaźnionych z drużyną Wesemanna, albo boją się grupy prawicowych ekstremistów. Wygląda na to, że prawdziwa jest ta druga. Przed zbliżającym się sezonem aż 59 z 65 lokalnych arbitrów ogłosiło, że nie poprowadzi meczu z udziałem 1. FC Ostelbien Dornburg. Mają dosyć pogróżek. Po wspomnianym barażu w Paplitz jeden z zawodników z Dornburga podszedł do sędziego i wypalił: - Żebyś się nie zdziwił, jak cię kiedyś podpalimy.

Sprawą zajął się w końcu FSA (Fussballverband Sachsen-Anhalt), czyli Związek Piłkarski Saksonii-Anhalt. Jego władze poinformowały kilka dni temu o wszczęciu procedury zmierzającej do wykluczenia klubu z rozgrywek. Zgodnie z przepisami jest taka możliwość, jeśli dochodzi do zachowań "ekstremistycznych, rasistowskich albo ksenofobicznych".

I tak będą grać. Nawet cały sezon?

Daleka jednak droga do tego, by wykreślić kontrowersyjny klub z futbolowej mapy. 31 sierpnia decyzję w jego sprawie podjąć ma Landessportbund, czyli Krajowy Związek Sportowy Saksonii-Anhalt. Dwa dni wcześniej 1. FC Ostelbien Dornburg ma w terminarzu pierwsze spotkanie ligowe, do którego zamierza przystąpić.

Jeśli Dornburg zostanie wykluczony z ligi, to i tak... ma szanse rozegrać nawet cały sezon. Władze FSA liczą się z takim rozwojem sprawy. Klubowi przysługiwałaby bowiem procedura odwoławcza, z której z pewnością by skorzystał. Działacze 1. FC Ostelbien w minionych latach zawsze walczyli o swoje interesy, odwoływali się od każdej kary dla któregoś z piłkarzy. Dopóki zaś nie zapadnie prawomocne orzeczenie, klub będzie mógł walczyć o ligowe punkty.

Klub z Dornburga oficjalnie nie komentuje postępowania, które toczy się przeciwko niemu. Jedynie w gazecie "Magdeburger Volksstimme" pojawiła się anonimowa opinia człowieka związanego z 1. FC Ostelbien. - Ewentualny proces wykluczenia z rozgrywek uważamy za nieuzasadniony i niestosowny, a zarzuty wobec piłkarzy za bezpodstawne - powiedział.

Na razie trudno stwierdzić, jak rozwinie się sytuacja. Władze związku przekonują, że znajdą się sędziowie, którzy poprowadzą spotkania z udziałem kontrowersyjnej ekipy. Pozostaje pytanie: czy znajdą się rywale. 29 sierpnia w roli gospodarza wystąpić ma Traktor Schermen. Na razie nie ma sygnałów, by drużyna ta przyłączyła się do bojkotu.

Źródło artykułu: