Marek Motyka zadowolony z gry podopiecznych. "Nie jestem czarnoksiężnikiem, żeby wróżyć z nieba"

W pierwszym spotkaniu przed własną publicznością Rozwój Katowice uratował remis rzutem na taśmę. Po meczu trener Ślązaków chwalił swoich podopiecznych.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
W okresie przygotowawczym do bieżącego sezonu Rozwój Katowice sprawdził dużą grupę piłkarzy. Ślązacy dużo testowali, ale nie wyławiali z tej grupy wielu wartościowych zawodników. Mimo to poczynili aż dziesięć transferów.
Wpłynęło to na brak zgrania poszczególnych piłkarzy, a także na fakt, że sztab szkoleniowy nie ma jeszcze wykrystalizowanej podstawowej jedenastki. - Mamy wielu nowych piłkarzy, był czas, że mieliśmy dużo prób, nie było możliwości zgrywać formacji czy poszczególnych ogniw i to się będzie działo w trakcie ligi. Musimy mieć trochę czasu, apeluję by poczekać z oceną zespołu aż rozegramy dziesięć, dwanaście meczów, abyśmy weszli w rytm. Tak naprawdę szukamy optymalnego ustawienia i pewnie go jeszcze nie znalazłem, pewnie będę się jeszcze mylić, obym się mylił jak najmniej - powiedział Marek Motyka.

W sobotę dla Rozwoju był historyczny dzień, zadebiutował bowiem przed własną publicznością na poziomie I ligi. Po emocjonującym finiszu katowiczanie uratowali remis 1:1 z Drutex-Bytovią Bytów. W wyjściowym składzie ten pojedynek rozpoczął jeden z nowych piłkarzy, Raul Gonzalez Guzman, pokazując się z dobrej strony.

- Raul jest zawodnikiem, którzy przyszedł, aby wzmocnić tę grupę, bo nie ukrywam, że zmienialiśmy, uzupełnialiśmy skład, testowaliśmy bardzo wielu piłkarzy. To jest piłkarz, który nominalnie gra jako boczy obrońca lub boczny skrajny pomocnik, w sobotę zagrał na nietypowej dla siebie pozycji, ale zagrał bardzo solidnie. Tutaj na pewno nam bardzo pomógł, co cieszy mnie jako trenera, że jest kilku piłkarzy, którzy uczynią ten zespół mocniejszym i dają większe pole manewru. Cieszę się, że Raul wszedł dobrze, ale Kayode też jest zawodnikiem, który na pewno ten zespół wzmocni. Plus Menzel, w pierwszej połowie tego meczu dałem mu odpocząć, także liczyliśmy na to, że po przerwie wejdzie i utrzyma wynik, bo nie ukrywam, że liczyłem na bramkę w pierwszej połowie. Ale zrobiło się odwrotnie, to my musieliśmy ratować, co się udało. Na pewno trzeba go pochwalić - powiedział szkoleniowiec Rozwoju.

Choć mecz drugiej kolejki, w Suwałkach, na murawie rozpoczął Joshua Balogun Kayode, to w Katowicach zasiadł on na ławce. Wszedł na zmianę dopiero w 73. minucie, wnosząc wiele świeżości do gry Rozwoju. Kayode był szybki, raz po raz uruchamiał akcje ofensywne, napędzając kolegów do walki o remis, który ostatecznie wywalczyli.

Czy Marek Motyka nie żałuję, że Kayode rozpoczął mecz na ławce? - Po meczu łatwiej się mówi, ustalam skład przed spotkaniem i, niestety, nie jestem czarnoksiężnikiem, żeby wróżyć z nieba. Widziałem to, szczególnie na skrzydle. Na skrzydle mieliśmy Kuna, liczyłem że jako szybki, zwrotny i dynamiczny coś więcej wniesie, akurat w tym meczu mu to nie za bardzo szło. Dlatego mamy tych zawodników na rezerwie, żeby oni grali. Być może w przyszłym tygodniu będzie odwrotnie, coraz bardziej próbujemy szukać tego optymalnego ustawienia i jak najmniej się mylić - wyjaśnił.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×