Podrażniony Radomiak chce się zrehabilitować w meczu z "medialnym rywalem"

Przed beniaminkiem drugiej ligi nie lada wyzwanie - w meczu rozpoczynającym czwartą kolejkę zmierzy się z rewelacją poprzednich rozgrywek Pucharu Polski, Błękitnymi Stargard Szczeciński.

Nietypowo, bo w piątek, ze względu na odbywające się w sobotę i niedzielę na radomskim lotnisku pokazy lotnicze Air Show, zostanie rozegrany mecz czwartej kolejki drugiej ligi pomiędzy Radomiakiem a Błękitnymi. Gospodarze przystąpią do tego spotkania z chęcią zrehabilitowania się za przegraną z Rakowem. Pomimo iż przegrywali już 0:2, zdołali doprowadzić do remisu, ale na niecały kwadrans przed ostatnim gwizdkiem decydującą bramkę zdobył Dariusz Pawlusiński. - Jesteśmy podrażnieni tą porażką w Częstochowie, bo wydawało się, że mamy już w pewnym momencie wynik pod kontrolą, nic nie może nam się stać, ale niestety jedna kontra przeciwnika nas zaskoczyła. Gdzieś to siedzi wszystko w głowie i na pewno ta porażka boli, ale zrobimy wszystko, aby ten piątkowy mecz u siebie wygrać - podkreśla Jacek Magnuszewski.
[ad=rectangle]
O ekipie ze Stargardu Szczecińskiego zrobiło się głośno w poprzednim sezonie, gdy jej świetna przygoda z Pucharem Polski zakończyła się dopiero na półfinale. Z wielkim trudem wyeliminował ją późniejszy mistrz Polski, Lech Poznań. - Błękitni to drużyna dość medialna, która w zeszłym roku odniosła duży sukces w Pucharze Polski. Mam nadzieję, że przyjazd takiej drużyny spowoduje jeszcze większą mobilizację wśród naszych kibiców i sympatyków. Jako trener zapraszam wszystkich na ten mecz i liczę, że nasi kibice po raz kolejny bardzo nam pomogą w odniesieniu zwycięstwa - zaznacza trener Zielonych.

Apetyty przed piątkowym pojedynkiem (początek o godz. 17) ostrzą sobie również sami zawodnicy Radomiaka. - Uważam, że nie ma nic lepszego, jak po porażce z Rakowem zmierzyć się z silnym zespołem. Jak wiadomo, Błękitni w zeszłym sezonie daleko zaszli w Pucharze Polski i jest to na pewno bardzo dobry zespół. Do piątkowego meczu będziemy bardzo dobrze przygotowani i pokażemy kibicom i sobie samym, że ta porażka w Częstochowie to był wypadek przy pracy - zapowiada Norbert Jędrzejczyk.

Po trzech seriach gier obie drużyny legitymują się takim samym bilansem - czterema zdobytymi punktami i stosunkiem goli strzelonych do straconych - 4:3. Ewentualne zwycięstwo któregoś z zespołów pozwoli więc "odskoczyć" od stawki w środku tabeli i zbliżyć się do czołówki.

Nie wiadomo, w jakim składzie do meczu przystąpią gospodarze. Do każdego dotychczasowego spotkania Magnuszewski desygnował bowiem inną jedenastkę. Wydaje się, że podobnie będzie i tym razem. - Kilku zawodników zagrało już pełne trzy mecze i należy im się odpoczynek - mówi tajemniczo. Być może w wyjściowym zestawieniu ujrzymy Davida Kwieka, który przed dwoma tygodniami, tuż przed starciem ze Stalą Stalowa Wola, podpisał kontrakt z Zielonymi. Na występ z pewnością liczyć może Leandro Rossi, który jest współliderem klasyfikacji strzelców drugiej ligi, wraz z Łukaszem Grzeszczykiem z GKS-u Tychy. Obaj mają po cztery bramki na koncie.

Komentarze (0)