Trener Chojniczanki Chojnice: Taki urok tego pięknego sportu

Mimo że Chojniczanka pewnie pokonała Rozwój, to straciła bramkę w doliczonym czasie gry. - Martwi mnie to, że po raz kolejny nie możemy spotkania zagrać na zero z tyłu - wyznał Mariusz Pawlak.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Zespół Chojniczanki Chojnice przyjechał do Katowic w bardzo dobrych nastrojach, bo po odniesieniu pierwszego zwycięstwa w bieżącym sezonie I ligi, w ramach 4. kolejki pokonał 2:1 Olimpię Grudziądz. Tytuł faworytów należał właśnie do tej drużyny.
Jednak pierwsza połowa była mniej więcej wyrównana, gdyż momentami przeważała Chojniczanka, a chwilami także Rozwój Katowice. Dopiero po przerwie obraz gry uległ diametralnej zmianie, co zobrazowała 51. minuta, gdy Andrzej Rybski zdobył pierwszą bramkę. Potem trafiali jeszcze Łukasz Kosakiewicz i Tomasz Mikołajczak.

- Podzielę to spotkanie na dwie połowy, choć rzadko w taki sposób komentuję mecze. Na pewno nie zagraliśmy pierwszej połowy na takim poziomie, jak chcieliśmy. Oddaliśmy chyba dwa, trzy strzały na bramkę, to samo przeciwnik - jeśli wpadłby jakiś do przerwy, to ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Razem z moim asystentem przekazaliśmy kilka uwag, które po przerwie pomogły w pewnym sensie, bo to zawodnicy muszą je wcielić w życie na boisku. Zdobyliśmy trzy bramki, a mogliśmy więcej - to dobrze świadczy o naszej grze, o naszej kontroli szczególnie w drugiej połowie - chwalił swoich podopiecznych Mariusz Pawlak.

W doliczonym czasie gry Ślązacy ustalili wynik spotkania, Patryk Kun zdobył honorową bramkę, dzięki uderzeniu głową po podaniu Kamila Cholerzyńskiego. - Martwi mnie to, że po raz kolejny tracimy bramki. Nie możemy spotkania zagrać na zero z tyłu. Ostatni raz, grając w Katowicach z Rozwojem, też straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry, ale teraz ten gol tak bardzo nie boli. Cieszę się z postawy zespołu w drugiej połowie, jeśli chodzi o aktywność, brali na siebie ciężar gry, te akcje były płynne, wszystkie warianty, nad którymi pracujemy przekonują moich zawodników do takiego grania - zaznaczył.

Obecnie Chojniczanka legitymuje się bilansem spotkań 2 zwycięstw, 1 remisu i 2 porażek. - Cóż, odrabiamy straty, potraciliśmy tych punktów nawet grając dobrze w piłkę, ale taki urok tego pięknego sportu. Mamy kolejne mecze wyjazdowe, bo mamy cały czas tournée po Polsce, ale najważniejsze, że zbieramy kolejne punkty. Jesteśmy drużyną coraz bardziej solidną, dążymy do tego, by utrzymać stabilną formę przez dłuższy czas, a nie momentami. Dziękuję swoim zawodnikom, bo było to trudne spotkanie, chociaż wynik jest 1:3. Trudne ze względu na to, że graliśmy z beniaminkiem. Teraz powinno być tylko lepiej - podkreślił Mariusz Pawlak.

W pierwszej połowie jego podopiecznym brakowało skuteczności, dobrego wykończenia akcji, natomiast po przerwie wykorzystywali oni błędy w obronie Rozwoju. - Zawodnicy na pewno zawsze próbują zrealizować wszystkie założenia. Ta pierwsza połowa nie była zagrana tak, jakbym sobie tego życzył. Po przerwie akcje, poruszanie się po boisku, ustawienie zmusiło Rozwój do błędów, które chcieliśmy wykorzystać - powiedział.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×