Pechowa porażka Gryfa. "Nie mieliśmy szczęścia"

Przegrana drużyny z Wejherowa została odniesiona w niezbyt szczęśliwych okolicznościach. Grający przez długi fragment w osłabieniu Radomiak strzelił jej bramkę w końcowych minutach.

Po czterech meczach bez porażki - dwóch zwycięstwach i dwóch remisach - Gryf musiał przełknąć gorzką pigułkę w spotkaniu piątej serii. Choć był stroną przeważającą, nie potrafił tego udokumentować. - Szkoda, że tak się stało. Do samego końca dążyliśmy do tego, żeby wygrać ten mecz - przyznał Tomasz Kotwica.
[ad=rectangle]
Zdaniem trenera drużyny z Wejherowa, porażka z Radomiakiem była nieco pechowa. - W momencie, w którym osiągnęliśmy znaczącą przewagę, grając o jednego zawodnika więcej, zanotowaliśmy stratę, rywal wyprowadził kontrę i nie mieliśmy szczęścia przy rzucie wolnym. Piłka odbiła się od słupka i spadła idealnie na głowę Leandro - zrelacjonował 88. minutę pojedynku.

Przez ponad 20 minut, a dokładnie od 67., gospodarze grali przecież w przewadze, po tym jak czerwoną kartkę ujrzał Krzysztof Ropski. - Radomiak grał konsekwentnie, był dobrze zorganizowany w obronie, przez co trudno było nam przedrzeć się pod jego bramkę, choć jakieś sytuacje, nawet dobre, mieliśmy i mogliśmy to spotkanie zremisować - podkreślił Kotwica.

Już w sobotnie popołudnie piłkarze Gryfa będą mieli okazję do rehabilitacji. W Tarnobrzegu zmierzą się z miejscową Siarką (początek o godz. 17). - Cóż, taka jest piłka, nie graliśmy źle, ale po takiej porażce nie trzeba się wstydzić, tylko konsekwentnie pracować i zdobywać punkty w następnych meczach, bo to jest dopiero piąta kolejka. Trzeba zrobić wszystko, aby w sobotę wygrać w Tarnobrzegu - zakończył szkoleniowiec.

Komentarze (0)