Nikt nie lubi przegrywać i każdego to denerwuje - rozmowa z Kamilem Kurowskim, piłkarzem Olimpii Grudziądz

- W tabeli jest ścisk, więc wygrywając kilka meczów można znacznie zmienić swoją pozycję - mówi Kamil Kurowski, piłkarz I-ligowej Olimpii Grudziądz, która przygotowuje się do derbowego meczu z Zawiszą Bydgoszcz.

Nie ma chyba nic gorszego niż strata gola już w doliczonym czasie gry?

Kamil Kurowski: Z pewnością. Tym bardziej, że po strzeleniu gola na 1:1 liczyliśmy, że to my zdołamy zdobyć jeszcze jedną bramkę, ale niestety stało się inaczej.

Mecz z Chrobrym Głogów miał być takim spotkaniem na przełamanie, wyszło chyba zupełnie odwrotnie...

- Tak, wyszło nie po naszej myśli, aczkolwiek dobrze zaczęliśmy to spotkanie, mieliśmy swoje sytuacje i powinniśmy prowadzić do przerwy. Od samego początku ruszyliśmy do ataku i myślę, że zdominowaliśmy grę w pierwszej połowie, ale zabrakło tej konsekwencji i zimnej krwi w polu karnym.
[ad=rectangle]
Dla pana było to co prawda pierwsze spotkanie ligowe w pełnym wymiarze czasowym, ale skąd bierze się ta Wasza niemoc na początku rozgrywek?

- Ciężko mi powiedzieć, na pewno każdy chce wygrywać, ale z tym już nic nie zrobimy. Teraz są przed nami kolejne spotkania. Tym bardziej, że w tabeli jest ścisk, więc wygrywając kilka meczów można znacznie zmienić swoją pozycję.

Jak młody zawodnik reaguje na niepowodzenia zespołu? Przeżywa to bardziej czy też mniej niż bardziej doświadczeni koledzy drużyny?

- Myślę, że to nie ma znaczenia, czy starszy czy młodszy, bo nikt nie lubi przegrywać i każdego to denerwuje.

Mimo młodego wieku w swojej karierze zwiedził pan już wiele klubów. Przez ten sezon dalej będzie pan występował w Grudziądzu. Jak się pan czuje w Olimpii?

- Dobrze się czuję w Olimpii.

Liczy pan na to, że w tym sezonie dostanie więcej czas na pokazanie swoich umiejętności?

- W moim wieku najważniejsza jest regularna gra i będę robił wszystko, żeby dostawać jak najwięcej szans na pokazanie się na boisku. Na pewno przeszkodziła mi kontuzja kolana, przez którą nie mogłem uczestniczyć w przygotowaniach do sezonu. W całym okresie przygotowawczym zagrałem jedynie 30 minut, ale teraz jest już wszystko dobrze i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.

Zaskakuje pana to, że w tym roku I-ligowe rozgrywki - przynajmniej z początku - są tak wyrównane? Zdecydowanego faworyta do awansu nie ma, a liderem jest Wasz ostatni przeciwnik.

- To świadczy o tym, jak wyrównane są drużyny. Tutaj każdy może wygrać z każdym. Nie ma zdecydowanego faworyta. Wyrównał się poziom i nikt nie odstaje od nikogo, przez to będzie więcej emocji i liga stanie się atrakcyjniejsza.

W najbliższej kolejce czeka Was trudne zadanie, jakim jest mecz z Zawiszą Bydgoszcz. Z drugiej jednak strony, może to akurat dobry rywal na przełamanie?

- Na pewno Zawisza to wymagający przeciwnik - tym bardziej, że będą to derby, co dodaje smaczku temu meczowi. Zwycięstwo w tym spotkaniu będzie cieszyć jeszcze bardziej, dla nas będzie się liczyć tylko zwycięstwo. Fajnie by było przerwać tę naszą niemoc i piąć się w tabeli.

Źródło artykułu: