4-3-3 będzie wyjściowym ustawieniem - rozmowa z Ryszardem Kuźmą, trenerem Motoru Lublin

W rozmowie ze Sportowymi Faktami szkoleniowiec m.in. podsumowuje okres przygotowawczy, opowiada o nowych zawodnikach, a także przedstawia cele Motoru na rundę wiosenną.

Paweł Patyra: Za nami większość okresu przygotowawczego. Czy udało się wszystko zrealizować?

Ryszard Kuźma: I tak, i nie. Forma realizacji tego, co założyliśmy - treningi na sztucznej murawie w Łęcznej, dwa obozy - była zabezpieczona i nie można na nic narzekać. Z drugiej strony pozostaje pewien niedosyt. Nie należę do ludzi, którzy mówią: "Wszystko zrobione, wyrobiliśmy 110 proc. normy".

W przerwie zimowej doszło do kilku istotnych zmian w kadrze Motoru.

- Nie ulega wątpliwości, że Motor z obecnej rundy a ten, który był jesienią sporo się różnią. Niektórych czas się skończył, bo mieli problemy z motywacją do gry w Motorze i już ich tutaj nie ma. Praca z nowymi ludźmi jest wdzięczna, bo są oni chętni do pracy, ale nie jest tak łatwo wkomponować wszystkich w nasz system gry. To pokazują treningi czy gry kontrolne.

Te zmiany są na plus, czy na minus?

- O tym bardzo chętnie porozmawiam z panem w czerwcu. Są to ludzie, którzy bardzo solidnie pracują. Za to, że ktoś jest szybki, skoczny czy ma dobre uderzenie nie można jednak nikomu wystawić cenzurki, bo wszystko zweryfikuje liga.

Jak wygląda sytuacja Huberta Dreja?

- Wyleczył się tuż przed obozem, zagrał nawet w sparingu, ale z różnych względów nie mógł być poddany pełnym obciążeniom, więc został na miejscu. Miał dłuższą przerwę z powodu problemów z mięśniami brzucha - to dość niewdzięczna kontuzja. Teraz będzie z nami trenował i zobaczymy w jakiej jest formie.

A co z Radosławem Szynkarukiem, który trenował z drużyną przed wyjazdem na obóz?

- Radek przez długi okres czasu w ogóle nie grał w piłkę, a trenuje z nami dopiero od dwóch tygodni. Jest to temat na przyszłość.

Po odejściu Pavola Pronaja myślał pan o sprowadzeniu nowego bramkarza?

- Doszliśmy do wniosku, że Przemek Mierzwa jest numerem 1. Ściągając zawodnika, który byłby mocną przeciwwagą dla niego, moglibyśmy nie mieć żadnego bramkarza numer 1 a tylko dwóch drugich, bo obaj mogą się zagotować. Dlatego też postanowiliśmy dać Przemkowi, który - moim zdaniem - miał bardzo udaną rundę jesienną, pewien komfort psychiczny. Nie mówię, że nie życzylibyśmy sobie bramkarza. Takie rozmowy prowadziliśmy z Jakubem Wierzchowskim, ale nie mogliśmy przebić oferty Górnika Łęczna a za mniejsze pieniądze Kuba nie chciał u nas grać.

Jak prezentują się pozostali dwaj bramkarze?

- Piotrek Stachurski to nasza melodia przyszłości, był już nawet powoływany do kadry. Jest to chłopak bardzo młody i w przyszłości ma duże szanse na grę. Natomiast rolę drugiego bramkarza bardzo dobrze spełnia Grzesiek Przygoda. Jesteśmy zadowoleni z tego układu.

Jaki cel stawia pan przed drużyną w rundzie wiosennej?

- Naszym głównym celem przed rozgrywkami było to, żeby zespół utrzymał się w II lidze i nadal będziemy robić wszystko, aby tak się stało.

Wiosną wciąż będzie preferował pan ustawienie 4-3-3?

- Jestem zwolennikiem tego ustawienia, bo umożliwia ono realizację wielu ofensywnych rozwiązań i na pewno będę się tego trzymał. W grach kontrolnych lekko modyfikowaliśmy to ustawienie w defensywie, gdyż również o to jest bardzo łatwo. Generalnie nie ulega wątpliwości, że 4-3-3 będzie wyjściowym ustawieniem Motoru.

W sobotę Motor rozegra spotkanie kontrolne z wiceliderem II ligi Piastem Gliwice?

- To ostatni mecz, ale nie chcę mówić, że to generalny czy decydujący sprawdzian, bo nie wiem np. czy Misztal zdąży się wyleczyć. Są pozycje, na których wciąż trwa rywalizacja i są takie, gdzie mam już sprawdzonych zawodników.

Jacy są, pańskim zdaniem, faworyci do awansu i jak na ich tle prezentuje się Motor?

- Jeśli klub, z którym gramy pierwszy mecz na wiosnę - Wisła Płock sprowadza zawodników typu: Wiśniewski, Sobczak, którzy z powodzeniem mogliby grać w I lidze, to daje pewien obraz sytuacji. Podobnie ze Śląskiem Wrocław, gdzie trener Tarasiewicz miał otrzymać 2 miliony na transfery od miasta. Kiedy oni płacą 400 000 zł za jednego zawodnika, to my tyle pieniędzy wydajemy przez rok. Arka Gdynia zrobiła takie zakupy przed rundą wiosenną, że teraz wyłożyła pieniądze tylko na wyleczenie zawodników. Następny w kolejce do awansu Piast Gliwice ściąga Prędotę, który dla nas byłby bezcenny i dokupuje jeszcze kolejnych graczy. Polonia Warszawa ściąga Piechnę, Kazimierczaka czy Liberdę z kontraktami sięgającymi 40 000 zł miesięcznie. Nie zapominajmy też o Lechii. Mając na uwadze nasze warunki, to tak jakbyśmy rozmawiali o zupełnie innej lidze a z tymi drużynami przyjdzie nam się mierzyć. Cieszę się, że są takie znane kluby z dużych miast, bo dzięki nim liga będzie ciekawsza. Jesienią udało nam się m.in. pokonać Polonię i nadal będziemy starać się zaprezentować jak najlepiej w meczach z takimi drużynami. Na tle właśnie takich rywali można zobaczyć prawdziwą wartość zespołu.

Komentarze (0)