44-letni Thomas von Heesen w swojej karierze rozegrał aż 406 spotkań w Bundeslidze. Jest legendą HSV Hamburg, w którego barwach w lidze wystąpił 368 razy i strzelił 99 bramek. Z tym klubem zdobył Puchar Mistrzów. Po karierze były pomocnik był trenerem Arminii Bielefeld, 1. FC Saarbrucken, 1. FC Nuernberg, Apollonu Limassol i Kapfenberger SV. Od 2012 roku nie prowadził żadnego zespołu aż do teraz, gdy otrzymał propozycję z Lechii Gdańsk, z którą łączony był już wcześniej, ale w innej roli.
Nie był pan pierwszym trenerem od 2012 roku. Co pan robił w tym czasie?
Thomas von Heesen: Zawsze byłem bardzo blisko piłki nożnej. Uczestniczyłem w dużym projekcie piłkarskich akademii. Organizowałem też piłkarskie campy w Anglii. Wciąż oglądałem mecze i byłem blisko klubu z Hamburga, w którym budowaliśmy nową strukturę. Było sporo pracy. Teraz przede mną nowe wyzwanie i będę się koncentrował właśnie na nim, a nie na innych zajęciach.
Czy stresuje się pan przed debiutem na ławce trenerskiej Lechii?
- Nie, skupiam się na treningach i na tym co będzie się działo na boisku. Wiem, że są oczekiwania względem zespołu, ale trzeba patrzeć z optymizmem.
Na początku 2014 roku pojawiły się informacje, że jest pan jednym z inwestorów Lechii. Fakt, że został pan trenerem, to mocno specyficzna sytuacja...
- Nie byłem związany z Lechią tak, jak niektórzy o tym myślą. Po prostu jestem przyjacielem właściciela i nic więcej. Nie prowadziłem z tym klubem żadnych biznesów. Dobrze, że mogę zdementować te głupie plotki. Przed podpisaniem umowy z Lechią byłem przez kilka tygodni w Maroko i nie wiedziałem dokładnie co dzieje się w klubie. Gdy otrzymałem propozycję stwierdziłem, że jest to duże wyzwanie, ale się go podjąłem.
Czy wobec tego wcześniej były jakieś okazje do tego, by objął pan zespół z Gdańska?
- Nigdy nie było takiego tematu. Miałem wiele rzeczy do zrobienia i uczestniczyłem w licznych projektach. W ciągu ostatnich dziesięciu dni wszystko się zmieniło. Mimo że przebywałem w Maroko, zdecydowałem się rozmawiać. Musiałem poznać skład i zawodników, którzy przychodzą do zespołu. Zdecydowałem się podjąć wyzwanie, ale jak już wcześniej wspomniałem, nie mam żadnych biznesów związanych z Lechią Gdańsk.
W pierwszym zespole ma pan wielu zawodników. Jaka jest pańska filozofia? Czy zamierza pan korzystać z każdego, czy zawęzić kadrę?
- Potrzebuję 22 piłkarzy z pola i 3 bramkarzy, wspartych dodatkowo juniorami. Mamy bardzo dobrych, młodych, utalentowanych piłkarzy i trzeba dać im szansę się wykazać. Skład jest szeroki i nie dla każdego znajdzie się miejsce na boisku. Niektórzy znajdą się na ławce rezerwowych, inni będą musieli zostać na trybunach. Liczę na to, że każdy piłkarz zrozumie sytuację. Wszyscy muszą wiedzieć, że ich potrzebuję. Teraz dołączyło kilku nowych piłkarzy i muszę ich odpowiednio wdrożyć do drużyny.
[b]
Już w piątek mecz z Koroną Kielce. Czy w pańskim zespole nie ma nowych problemów zdrowotnych?[/b]
- Niemal wszyscy są gotowi do gry. Trenują i znajdują się w dobrej formie fizycznej. Oczywiście mogłoby być lepiej, ale pracujemy ze sobą zaledwie pięć dni. Muszę odkryć bardzo szybko który piłkarz znajduje się na jakim poziomie. W kolejnym tygodniu będzie więcej czasu. Korona to wymagający rywal, ale jesteśmy zmotywowani by go pokonać.
Jak wygląda kwestia Gersona, który wrócił do treningów?
- Nigdy nie jest tak, że po kilku tygodniach ktoś może wrócić od razu do treningów i do gry w pełnym wymiarze. Muszę go trochę stopować, bo nie chcemy ryzykować jego zdrowiem. Wszystko musi postępować krok po kroku. Myślę, że może znaleźć się na ławce rezerwowych.
Do zespołu pod koniec okienka transferowego dołączyło kilku nowych zawodników. Bardzo dobrze wygląda Milos Krasic. Czy zobaczymy go na boisku już w piątek?
- Zobaczymy, ale na treningach sprawia bardzo dobre wrażenie. To fajny, zmotywowany i pozytywny chłopak, który pociągnie wszystkich do góry. Wcześniej grał w Fenerbahce, czy Juventusie. Może nam bardzo pomóc, ale nie będę podawał podstawowej jedenastki. W piątek wszystko się okaże. Przez kilka dni zobaczyłem zespół i nie interesuje mnie to, kto jak spisywał się wcześniej. Na swoje szanse mogą liczyć też młodzi zawodnicy. Gdy starszy i młodszy piłkarz znajdują się w podobnej dyspozycji, zawsze postawię na tego drugiego. Mamy w kadrze utalentowanych polskich piłkarzy i należy im zaufać. Mogą popełniać błędy, gdy tego nie zrobią, niczego się nie nauczą.
Co pan wie o Koronie?
- Widziałem na wideo mecze tej drużyny. To trudny do pokonania zespół, mający w swoim składzie dobrych zawodników. Musimy znaleźć skuteczne rozwiązanie, by sobie poradzić z kielczanami. Będzie to ciężkie spotkanie.
Czy widział pan wszystkie mecze Lechii Gdańsk w tym sezonie?
- Oczywiście, ale mam swój pomysł na ten zespół. Czasami może się okazać, że dany piłkarz okaże się lepszy na daną pozycję. Mam pewne wyobrażenia odnośnie drużyny, ale nie jest to najważniejsze. Nie wszystkie mecze były dobre w wykonaniu Lechii. Wyniki w piłce nożnej są najważniejsze i liczę, że nadejdą najszybciej, jak to tylko możliwe. Nie ma co narzekać na przeszłość. Po odejściu trenera Brzęczka powiedziałem zawodnikom, że w takiej sytuacji zawsze to oni są za to odpowiedzialni, a nie trener.
Czy wszyscy nowi piłkarze Lechii są gotowi do gry w pierwszej jedenastce?
- Zobaczymy, na ten moment trudno mi powiedzieć czy wszyscy są gotowi na grę przez 20, czy 90 minut. Mam jeszcze trochę czasu na to, by każdego sprawdzić. Wszyscy trenują ostro, prezentują dobrą jakość. Aby wdrożyć każdego do zespołu potrzeba jednak więcej czasu, niż trzech dni. Wiem, że wielu kibiców pragnie sukcesu, wspólnie tego chcemy. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku.