Po wygranej w Katowicach Sandecja Nowy Sącz awansowała na siódmą pozycję w tabeli I ligi. Zespół ten na swoim koncie ma 12 punktów i do strefy premiowanej awansem traci tylko trzy "oczka". - Wróciliśmy do gry, jesteśmy w górnej połówce w tabeli, gdzie chcemy zadomowić się na dłużej - cieszył się po zakończeniu spotkania trener Robert Kasperczyk.
Mecz pomiędzy GKS Katowice i Sandecją dostarczył kibicom sporo emocji. Goście prowadzenie objęli już w 2. minucie, kiedy to piłkę do własnej bramki skierował Povilas Leimonas, a katowiczanie po golu Adrian Frańczak jeszcze przed przerwą doprowadzili do wyrównania. Jeszcze więcej emocji przysporzyła druga połowa, w której to Sandecja była stroną dominującą.
Po golu Arkadiusza Aleksandra Sandecja wyszła na prowadzenie, a do wyrównania doprowadził Paweł Szołtys. W końcówce goście przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Było to dla nich trzecie zwycięstwo w tym sezonie. - Mogę pogratulować swoim zawodnikom bardzo dobrego meczu. Obie drużyny stworzyły świetne widowisko, tak zwany mecz telewizyjny, który dobrze sprzeda I ligę - stwierdził Kasperczyk.
Po zdobyciu gola na 2:2 katowiczanie chwilę później mieli wymarzoną szansę na to, by objąć prowadzenie, ale na wysokości zadania stanął golkiper Sandecji, Marek Kozioł. Sytuacja ta dodała wiatru w żagle nowosądeczanom. - Myślę, że w przekroju 90 minut kluczowym momentem była sytuacja dla GKS-u przy stanie 2:2, którą świetnie wybronił nam nogą Marek Kozioł, a chwilę później Bartosz Sobotka zdobył gola. Ta bramka podcięła gospodarzom skrzydła - ocenił trener Sandecji.
W meczu z GKS-em Katowice do składy Sandecji wrócili Dawid Szufryn i Przemysław Szarek, co uspokoiło grę gości w formacji defensywnej. - Powrót w szeregi obrony Szufryna i Szarka nie spowodowała, że nie robiliśmy błędów w tej formacji, ale jakość gry była lepsza niż w ostatnim meczu w Płocku - zakończył szkoleniowiec Sandecji Nowy Sącz.