W minionym sezonie w fazie ćwierćfinałowej nie wystąpił ani jeden zespół z Wysp Brytyjskich, mimo że Premier League uważana jest za ligę najatrakcyjniejszą i przez wielu za najlepszą na Starym Kontynencie. Zostało to uznane za ogromną niespodziankę, która jednak nie była jedynie dziełem przypadku, a być może trwałą tendencją.
Czy nowa edycja Ligi Mistrzów będzie lepsza dla Anglików, którzy w letnim okienku transferowym kupowali na potęgę? Na razie nic na to nie wskazuje, ponieważ Manchester United uległ PSV Eindhoven, Manchester City przegrał z Juventusem Turyn, a Arsenal Londyn nie sprostał Dinamo Zagrzeb - wszystkie pojedynki zakończyły się zwycięstwami niefaworyzowanych drużyn 2:1.
- To dopiero pierwsze mecze i jest zdecydowanie za wcześnie na wyciąganie wniosków. Zobaczymy, jak będzie wyglądała klasyfikacja po sześciu kolejkach - mówi Arsene Wenger w odniesieniu do nieudanej inauguracji drużyn z ligi angielskiej. - Jeśli chodzi o naszą porażkę, to długo utrzymywaliśmy się przy piłce i mieliśmy sporo okazji bramkowych, natomiast nie sprzyjało nam szczęście. Dinamo objęło prowadzenie, a potem trudno było grać 10 przeciwko 11 - analizuje Francuz, cytowany przez arsenal.com.
W drugiej kolejce Kanonierzy podejmą Olympiakos Pireus, a następnie czeka ich dwumecz z Bayernem Monachium. - Nasze szanse wciąż są bardzo duże, zwłaszcza jeśli będziemy grać u siebie tak, jak potrafimy. Jestem przekonany, że w kolejnych pięciu spotkaniach zaprezentujemy się już na miarę oczekiwań - uspokaja.
Najwięcej problemów z awansem do 1/8 finału Ligi Mistrzów może mieć Manchester City, który musi odrobić straty nie tylko do Juventusu, ale także do zazwyczaj świetnie spisującej się na arenie międzynarodowej Sevilli FC.
To się chłop wczoraj zawiódł haha