Polski snajper w czwartkowym spotkaniu pojawił się na boisku dopiero po godzinie gry. I powinien zostać bohaterem Ajaksu Amsterdam, jednak już w doliczonym czasie gry chybił z najbliższej odległości. Arkadiusz Milik zagrał od pierwszej minuty w dziewięciu poprzednich meczach. I jak się okazało, Frank de Boer nie był do końca z tych spotkań zadowolony.
Fakt, że tym razem posadził reprezentanta Polski na ławce rezerwowych tłumaczył przede wszystkim taktyką. - Milikowi trudniej jest grać na małej przestrzeni, a Celtic ma dużych, silnych obrońców, więc uznałem, że potrzebuję zawodników, którzy będą bardziej mobilni przy statycznych napastnikach - mówił.
Dodał jednak od razu zdanie wyjaśniające znacznie więcej. - Gdyby Milik grał dobrze w ostatnich meczach, nie zmieniałbym go.
Arkadiusz Milik, napastnik, w tym sezonie rozegrał w Ajaksie dziesięć meczów. Strzelił cztery gole, miał trzy asysty. Same liczby De Boera jednak nie satysfakcjonują.
Dziennik "The Telegraaf" już przed meczem umieścił naszego piłkarza na cmentarzu Ajaksu. O co chodzi? O ciężki los wysuniętych napastników w tym klubie. Prędzej czy później przepadają. Frank de Boer przez 4,5 roku sprawdził na tej pozycji aż piętnastu piłkarzy, najwięcej grał u niego Kolbeinn Sigporsson (64 mecze). Co ciekawe, to właśnie Milik z całej piętnastki ma najlepszą średnią, jeśli chodzi o występy i gole (nie liczymy Viktora Fishera, który ma stuprocentową średnią, ale grał w zaledwie trzech meczach, w których strzelił trzy gole). Milik w Ajaksie zagrał w 33 meczach, strzelił aż 25 goli. Statystyka, trzeba przyznać, imponująca.
Te słowa de Boera, że Milik ostatnio nie grał dobrze, są niepokojące. Czyżby Holender miał na dłużej Polaka odstawić od pierwszej jedenastki? W poprzednim sezonie, gdy ten przez dłuższy czas nie trafiał do siatki, Holender trzymał go na ławce. Jednak wcale nie chodziło o brak skuteczności, tylko inne zadania. Trener Ajaksu uważał, że Polak nie umie jeszcze przetrzymać piłki, że często ją traci i w ataku grał pomocnik Lasse Schoene.
Kiedy jednak pytaliśmy przed meczami z Legią Warszawa, czy reprezentant Polski jest w kryzysie, trener stanowczo zaprzeczał. Milik wrócił do składu właśnie na spotkania z Legią. I przełamał się w najlepszy z możliwych sposobów. W dwumeczu wbił ówczesnym mistrzom Polski trzy gole.
Tak jak wtedy, tak i teraz odsyłanie go na cmentarz jest chyba zdecydowanie przedwczesne.