Kolejorz przegrał cztery ostatnie ligowe mecze, a po porażce z Podbeskidziem Bielsko-Białą (0:1) w 8. kolejce wylądował nawet w strefie spadkowej. Jagiellonia ostatnio też gra poniżej oczekiwań, bo w tym czasie zdobyła tylko pięć z 12 możliwych do zdobycia punktów, więc Michał Probierz w przedmeczowych wypowiedziach kładzie nacisk głównie na swoją drużynę.
- Nas nie interesuje to, co się dzieje w Lechu - sami mamy sporo do poprawy. Wiele elementów wymaga dalszego doskonalenia i dużego nakładu pracy. Musimy skupić się na poprawie organizacji gry, na grze w obronie, żebyśmy wrócili do pewniejszej gry z tyłu, żeby znów tracić mniej bramek. Musimy zrobić wszystko, żeby wrócić do gry na zero z tyłu. To jest nasz cel - mówi Probierz.
- W każdym meczu strzelaliśmy bramki i gdybyśmy ich nie tracili, to byśmy wygrywali. Cały czas powtarzam, że musimy solidnie pracować, bo zbyt dużo jest zmian w zespole, żebyśmy mogli sobie na chwilę odpuścić - dodaje opiekun białostoczan.
Trudno się z nim nie zgodzić, jeśli spojrzeć na wyjściowy skład Jagiellonii z rozegranego niemal równo 12 miesięcy temu, bo 13 września 2014 roku meczu z Lechem w Poznaniu: Drągowski - Baran, Madera, Pazdan, Wasiluk - Grzyb, Gajos, Frankowski, Quintana, Tuszyński - Piątkowski. Dziś w Białymstoku nie ma już Michała Pazdana, Macieja Gajosa, Daniego Quintany, Patryka Tuszyńskiego i Mateusza Piątkowskiego, kontuzjowany jest Marek Wasiluk, a Martin Baran i Przemysław Frankowski są poza pierwszą "11".
- W naszej drużynie doszło do wielu zmian. Jeśli spojrzeć na nas w analogicznym momencie w poprzednim sezonie i porównać do tego, jak wyglądamy teraz, to drużyna jest zupełnie inna. Zmiany odzwierciedlają politykę klubu, a nasze wyniki pokazują, że cały czas solidnie pracujemy i wprowadzamy do gry kolejnych zawodników, jeszcze bardziej wzmacniając nasz zespół - mówi Probierz.